piątek, 10 października 2014

1 - Śmiech w chmurach #1

Tytuł: Śmiech w chmurach
Japoński tytuł: Donten ni Warau
Autor: KarakaraKemui
Wydawnictwo: Mag Garden
Wydawnictwo polskie: Waneko
Gatunek/tematyka: akcja, historia, shoujo/shonen, siły nadprzyrodzone, dramat
Liczba tomów: 6 (seria zakończona)


W 11 roku ery Meji (1878) Japonia jest w trakcie ogromnych zmian. Postępująca westernizacja kraju, pojawianie się nowych wynalazków i zwyczajów sprawia, że cały kraj w szybkim tempie zaczyna doganiać resztę świata, zaś za sprawą jednego z nowych praw noszenie mieczy zostaje zakazane, co doprowadza do upadku samurajów. Wiele osób buntuje się przeciwko nowym zmianom, co prowadzi do ogromnego wzrostu przestępczości, a jednym miejscem mogącym pomieścić wszystkich nowych więźniów jest ogromne więzienie znajdujące się pośrodku jeziora Biwa. Z racji na otaczającą je wodę i wysokie mury nie daje nadziei na ucieczkę i jest ostatnim przystankiem na życiowej drodze wielu kryminalistów. Ich transportem przez wody jeziora zajmują się trzej chłopcy z rodziny Kumo, którzy to jednak, wbrew pozorom, nie są tylko zwykłymi przewoźnikami a czymś o wiele więcej?
(opis serii ze strony wydawnictwa)

Przyznam się, że na początku nie byłam zbytnio przekonana do tego tytułu. Nie słyszałam o nim przed zapowiedzią Waneko, opis też mnie jakoś nie przekonał. A więc czemu kupiłam tę mangę? Myślę, że w dużej mierze zawdzięczam to ślicznej obwolucie która podbiła moje serce (muszę powiedzieć, że jest chyba jedną z najładniejszych w mojej kolekcji, a na "żywo" wygląda jeszcze lepiej niż w internecie : )), z postacią, która wygląda bardziej niż zachęcająco, plakatowi (który można było dostać przy prenumeracie), a może w końcu przekonali mnie trzej bracia, motyw niesamowicie strzeżonego więzienia dla najgorszych kryminalistów, jakaś tajemnica, no i akcja.

Mogę powiedzieć jedno: nie zawiodłam się.

Pierwszy tom można uznać za wprowadzenie do całej historii. Podzielony jest na dwie części - Śmiech w chmurach i Ulotny śmiech.

W pierwszej poznajemy bohaterów i ich pracę. Jesteśmy świadkami "zwykłego dnia" trójki braci - jeżeli zwykłym dniem można nazwać próbę złapania zbiegów przez trójkę dzieciaków. Mamy też wgląd na łączące ich relacje. Najstarszy brat - Tenka - z pozoru wygląda na lekkoducha myślącego tylko o pieniądzach, ale tak naprawdę robi to wszystko dla swoich braci. Średni, Soramaru, stara się dorównać Tence - za wszelką cenę. Przez to pewnie jeszcze nie raz wpakuje się w kłopoty. No i najmłodszy, Chuutarou, zapatrzony w Tenkę i niewidzący chyba świata poza nim. Dość naiwny, dość łatwo daje się wkręcić Soramaru. Jest też opiekun świątyni, a zarazem pomoc braci Kumou, Shirasu Kinjou, który na razie jest największą tajemnicą. Naprawdę ciekawie robi się jednak na sam koniec. Niestety musimy poczekać do następnego tomu (aż dwa miesiące!), bo to dopiero zapowiedź tego, co nas czeka. Taką przynajmniej mam nadzieję, bo zapowiada się interesująco.



Zazwyczaj nie lubię oneshootów dołączanych do tomików (chyba że to zbiór). Oczywiści są wyjątki - w końcu wyjątki potwierdzają regułę - i mimo mojego początkowego zniechęcenia po lekturze Ulotnego śmiechu mam jeszcze większą ochotę na następny tom niż po Śmiechu w chmurach. Obie historie niby nie miały ze sobą za wiele wspólnego, dzieliło ich 600 lat różnicy (autorka narysowała oneshoot - twoshoot? - przed główną powieścią). To chyba jasne że w takim wypadku nie mamy co liczyć na tych samych bohaterów. Co najwyżej przodek braci Kumou z kilku pokoleń wstecz, ale to też nie jest za wielkie powiązanie. Historia też opowiada o czymś zupełnie innym - polowaniu na Orochiego  (chociaż czkaj, czekaj... skądś kojarzę te imię... i nie, chyba nie z Naruto) i relacjach między Hirarim i Botan. Orochi może opętać każdego, głównym podejrzanym jest właśnie Hirari, którego jedynym celem jest uczynić Botan swoją żoną. Czas się kończy (w obu przypadkach), a ja zauważam coraz więcej nawiązań, które sprawiają, że nie mogę doczekać się dalszych losów trójki braci. Przynajmniej choć w części się spodziewam, bo końcówka Śmiechu w chmurach i historia Ulotnego śmiechu przedstawiają dwa różne problemy, z którymi zmierzyć się będą musieli Tenka, Soramaru i Chuutarou. Albo może oba są ze sobą powiązane?

Niestety z moim postanowieniem by nie czytać w internecie wydawanych przez polskie wydawnictwa mang mogę jedynie domyślać się, co będzie dalej, ale mam wrażenie, że będzie się działo. I już nie mogę się doczekać.


Jeśli chodzi o wydanie manga prezentuje się bardzo dobrze. O obwolucie już oczywiście wspominałam, pod nią znajdują się krótkie historyjki o autorce i postaciach. Lubię tego typu rzeczy, czy to na okładce, czy na końcu mangi, w słowie od autora. : ) Na pewno na plus jest brak reklam i śliczny obrazek przedstawiający wszystkie występujące postaci z rodziny Kumou. W kilku miejscach przydałyby się trochę większe wewnętrzne marginesy, tak, by nie trzeba było mocniej otwierać mangi by przeczytać tekst. Na szczęście to się zdarzyło tylko kilka razy. Wyłapałam też jakąś literówkę, która na pewno zostanie poprawiona w drugim wydaniu. W każdym razie wydawnictwo zrobiło kawał dobrej roboty zarówno z wydaniem, jak i dobraniem tytułu. Mogę tylko pogratulować i zapewnić, że reszta tomów również znajdzie się na mojej półce.

Manga zapowiada się dość zabawnie, jednak nie będzie brakowała zarówno poważnych momentów, jak i akcji. Polecić ją mogę dla każdego, bez względu na płeć, gdyż chyba każdy znajdzie tam coś dla siebie - oczywiście jeśli interesuje go podobna tematyka. : )

Moja ocena: 9/10

Początek. : )

Witam!

Nie lubię zaczynać. Po pierwsze dlatego, że nie wiem co na pisać, a po drugie częściej zaczynam niż kończę, a wolę, by było po równo. xD Jednak wypadałoby zamieścić jakieś słówko wstępu. : )

Mangi zaczęłam zbierać od grudnia. Nie licząc Ty i Ja etc. kupionego bodajże w październiku czy listopadzie ("O, Aśka, patrz. Kto kupiłby mangę za taką cenę, skoro równie dobrze można przeczytać w necie, nawet, jeśli po angielsku? O, patrz, ta dziewczyna ma ze sobą trzy mangi, że chciało się jej tyle kasy wydać by skończyć czytać w godzinę? Nie to co książki... O, jaka fajna okładka! I chyba yaoi! Słyszałaś o tym? Jak fajnie się zapowiada! Przeczytam potem w necie, jak wrócę do domu. Chociaż... co mi szkodzi kupić jedną, nie?" Pomińmy to, że z tej jednej zrobiło się 103 + 7 LN po angielsku i jedna po polsku. : ) Nie licząc tych zamówionych, na których przybycie czekam. xP), zaczęłam od Hellsinga. Nic nie jest lepsze od trzymania mangi w swoich dłoniach, możliwości zajrzenia do niej kiedy tylko się chce, zabrania jej w każdą podróż i cieszę się, że się do tego przekonałam. : ) Chciałabym też, w miarę możliwości, uświadamiać o tym innych... jednego kolegę chyba już zaczęłam. ; )

Na naszym rynku pojawia się coraz więcej tytułów. Nie ma chyba miesiąca bez zapowiedzi kolejnych. By wiedzieć czym warto się zainteresować sama nie raz sięgam po różne recenzje i opinie, nierzadko zdarza się, że właśnie dzięki nim postanawiam kupić daną pozycję. Biorąc pod uwagę to, iż co raz kupuję kolejne, co raz na moją półkę trafiają kolejne nowości, postanowiłam stworzyć tego bloga.^^ A może ktoś się zdecyduje na jakąś mangę dzięki mojej recenzji? : )

Zacznę od najnowszego nabytku w mojej kolekcji (najnowszego jeśli chodzi o premierę). Niestety, jako że kupuję dość dużo robię zamówienia hurtowe (a więc rzadziej), więc z nowościami jestem zazwyczaj trochę w tyle. : ) Chyba że biorę preordery.^^ W każdym razie nie zabraknie również starszych tytułów oraz wcześniejszych tomów serii, które aktualnie wychodzą.

Pozdrawiam.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...