niedziela, 31 stycznia 2016

27 - Monster Petite Panic

Tytuł: Monster Petite Panic
Japoński tytuł: Monster Petite Panic
Autor:  Kanda Neko
Wydawnictwo: Nihonbungeisha
Wydawnictwo polskie: Dango
Gatunek/tematyka: komedia, fantasy, romans, shounen-ai
Liczba tomów: 1 (seria zakończona)
Ograniczenie wiekowe: 18+

Czego do szczęścia może brakować osobie, która po kilku latach poszukiwań odnalazła w końcu osobę, w której zakochała się kiedyś od pierwszego wejrzenia? Z którą chodzi nie tylko do jednej szkoły, do tej samej klasy, ale są razem członkami komitetu porządkowego? Tylko jednego - odwzajemnienia uczuć. Asagiri łatwo więc nie odpuści i zrobi wszystko, by w końcu zdobyć serce Suzukiego. Tylko czy mu się uda?

Monster Petite Panic jest mangowym debiutem wydawnictwa Dango, wcześniej znanego głównie z magazynów Asia on Wave oraz Haru. Tytuł zainteresował więc nie tylko yaoistki, ale i fanów niezainteresowanych tym gatunkiem, za to ciekawych, jak wydawnictwo poradzi sobie ze swoją pierwszą mangą. Czy podjęli dobrą decyzję, decydując się na właśnie na yaoi? W końcu, wraz ze zwiększającą się liczbą nowych tytułów, stwierdzenie "yaoistki kupią wszystko" staje się coraz mniej aktualne. Jest w czym wybierać. Czy Dango sprostało zadaniu i czy tomik utrzymuje wysoki poziom magazynów? Moim zdaniem jak najbardziej.

Poznajemy historię rozgrywającą się w świecie podobnym do naszego, jednak tam ludzie posiadają moc nazywaną kago. Objawia się ona w różnoraki sposób - przybierając moc demonów, różnych stworów, pozwalając kontrolować żywioły. Dwójka głównych bohaterów chodzi do liceum, do którego uczęszczają dość silni posiadacze tego daru, jednak on sam nie odgrywa w historii tak wielkiej roli, jak się spodziewałam.

Lauri Asagiri posiada moc wody. Jako że dzięki niej jest najsilniejszą osobą w szkole, został przewodniczącym komitetu porządkowego. Zakochał się w Suzukim kilka lat wcześniej, gdy jeszcze nie był w stanie zapanować nad swoim kago i omal nie utopił się w utworzonej przez siebie bańce wodnej. Został wtedy uratowany przez swojego rówieśnika z mocą ognia, który stał się jego rycerzem w lśniącej zbroi. Od tej pory nieustannie go poszukiwał. Gdy w końcu się spotkali przeżył niemałe rozczarowanie, gdyż tamten w niczym nie przypominał jego wybawiciela, jednak ani trochę go to nie zniechęciło. Jest radosnym chłopakiem z wiecznie pozytywnym nastawieniem, dla którego nie istnieje takie słowo jak "porażka". Odtrącany przez swoją miłość cały czas stara się skraść mu serce, poświęcając dla niego wiele - nawet nadużywanie swojego kago.

Kojiro Suzuki, w przeciwieństwie do Asagiriego, nie lubi korzystać ze swoich mocy. Wszystko przez jego dzieciństwo, gdzie zachęcany przez rodzinę i znajomych udawał superbohatera, ratując z opresji piękne niewiasty. Szczególnie w pamięci utkwiła mu syrena, która stała się jego pierwszą i zarazem jedyną miłością. Teraz, po kilku latach, wstydzi się swojego zachowania z przeszłości. Stał się poważnym, raczej nieokazującym uczuć nastolatkiem i jako członek komitetu porządkowego poważnie podchodzi do swojej pracy, nie zwracając uwagi na starania przyjaciela, które wydają się tylko przeszkadzać mu w pracy.

Niestety, poza Suzukim i Asagirim, ciężko wspomnieć o innych postaciach, ze względu na to, że prawie nic o nich nie wiadomo. Są bo są - bez imienia, bez charakteru, spełniając wyłącznie określone role. Wszystko skupia się na naszej dwójce, resztę pozostawiając daleko w tyle. Trochę szkoda, bo z chęcią poznałabym rodziców parki (szczególnie Kojiro, ponieważ ciekawa jestem ich stosunku odnośnie tego, w jaki sposób teraz chłopak podchodzi do swojego daru), osoby z innymi mocami, jak wygląda świat poza murami szkoły i w jaki sposób kago przydaje się w codziennym życiu... jeśli w ogóle.

Pomysł dość oklepany: szkoła dla dzieciaków z nadnaturalnymi mocami, do tego wątek yaoi. Liczy się jednak wykonanie i przedstawienie historii. Mimo że ta jest dość przewidywalna, to i tak miło się spędza czas przy lekturze. Całość jest nawet ciekawa, główni bohaterowie nie irytują, wątek romantyczny przedstawiony w przyjemny sposób, a dodatkowo można nacieszyć oczy rysunkami - ładna kreska, śliczni chłopcy. Szkoda tylko że jest ich tak mało. Moim zdaniem mogłoby być więcej rysunków tła, krajobrazów... Trochę tego brakowało.

Warto skupić się jednak na polskim wydaniu, które prezentuje się naprawdę dobrze. Okładka bez obwoluty, za to ze skrzydełkami. Z przodu główna parka, zaś tyłu cztery postacie, które się gdzieś tam się przewinęły, ale za wyjątkiem jednego z nich nie wiem nawet kto jest kim. Zamieszczony jest też opis oraz wyjaśnienie czym jest to całe kago. Podoba mi się pomysł z kluskami w kształcie pandy, będącymi logo wydawnictwa, trzymającymi tabliczki z ważnymi informacjami - jedna "+18", druga ze znaczkiem przedstawiającym miłość męsko-męską. Mam nadzieję że podobny zabieg stosowany będzie w przyszłości.

Dwie kolorowe strony, spis treści, który wydaje się być zupełnie zbędnym - nie dość że numeracja prawie nie występuje, to mamy więcej niż dwa rozdziały, a tylko tyle jest umieszczonych w tym spisie. Na jednej z pierwszych stron jest opis kago, trochę bardziej rozwinięty niż z tyłu tomiku, zaś na ostatniej krótkie posłowie. Ciekawa jestem tylko które strony są stronami specjalnymi, o których wspomniano w opisie. Brak marginesów wewnętrznych, jednak tekst rozmieszczony jest w taki sposób, że w niczym to nie przeszkadza. Ładne tłumaczenie, czyta się dobrze, lekko i szybko. Jak dla mnie trochę za dużo wielokropków, szczególnie na początku. Przy wielu zdaniach zdecydowanie można było użyć tylko jednej kropki. Nie licząc miejsca gdzie były dwie (zamiast jednej bądź trzech) nie zauważyłam żadnej literówki.

Zwrócić uwagę mogłabym jednak na "Zamaskowanego jeźdźca", przy którym warto byłoby dodać przypis z oryginalnym tytułem i krótkim wytłumaczeniem co to jest. Sądzę że byłby to niemały smaczek dla fanów "Kamen Ridera", do których i ja się zaliczam - jeśli to rzeczywiście o niego chodzi. W końcu to dość znana w Japonii seria.

Ładne wydanie, niezbyt oryginalna, choć ciekawie przedstawiona historia, śliczna kreska. Nie licząc kilku ostatnich kadrów, na których i tak nie jest praktycznie nic pokazane, w tej pozycji nie ma scen seksu, dzięki czemu idealnie nadaje się dla osób chcących rozpocząć swoją przygodę z yaoi. Fani gatunku również nie powinni czuć się zawiedzeni jeśli szukają lekkiej, ciekawej historyjki w sam raz na wolną chwilę. Nic ambitnego, jednak dość przyjemnego. Jak dla mnie bardzo dobry debiut na rynku mangowym i już nie mogę doczekać się następnych tytułów wydawnictwa Dango.
Moja ocena: 8/10

poniedziałek, 25 stycznia 2016

26 - Servamp #1

Tytuł: Servamp
Japoński tytuł: Servamp
Autor: Tanaka Strike
Wydawnictwo: Kadokawa
Wydawnictwo polskie: Studio JG
Gatunek/tematyka: shoujo, akcja, komedia, fantasy, przygoda
Liczba tomów: 7+ (seria ciągle wychodząca)

Kto mógłby przypuszczać, że przygarnięcie bezdomnego kociaka obróci życie Miharu Shiroty do góry nogami? Zwierzak okazał się bowiem wampirem, a do tego największym leniem, który chce tylko jeść, spać i oglądać telewizję. Niestety nie jest mu to dane, ponieważ obaj zostają wplątani w walkę między wampirami. Kuro musi przerywać odpoczynek przez kolejne pomysły swego pana, zaś Shirota radzić musi nie tylko ze swoim kociakiem, ale i innymi Servampami, nie mniej problematycznymi.

Motyw wampirów dość często pojawia się w książkach i filmach. Te stworzenia nocy przestawiane były w różnoraki sposób - od przerażających krwiopijców, poprzez uwodzicielskich władców ciemności, na świecących się w świetle słońca "wegetarianach" kończąc. Mimo iż interesuję się nimi od lat i poznałam wiele historii, co raz trafiam na nowy, ciekawy pomysł. Jeden lepszy, inny gorszy, ale jako że nigdzie nie są przedstawione tak samo, z chęcią sięgam po kolejne tytuły. Podobnie ma się to z Servampem. Tak naprawdę nie ma tu niczego odkrywczego - młody chłopak, którego życie z dnia na dzień obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni, został wciągnięty w jakiś większy konflikt, i choć nie odkrywa nagle jakichś ukrytych mocy, to walczy za pomocą czegoś innego, w tym wypadku wampira zamieniającego się w kota. Z wielu połączonych ze sobą dobrze nam znanych motywów powstał tytuł, który jednak trochę różni się od innych. W końcu jak często poznajemy wampiry tak leniwe, że nie chce im się nawet pić ludzkiej krwi? Jedno jest pewne - jeśli już je poznamy, raczej nie chcemy się od nich uwolnić, szczególnie, że nie liczy się tylko pomysł, ale i jego wykonanie.

Głównym bohaterem jest Miharu Shirota. Po śmierci matki nikt z rodziny nie chciał się nim zająć, przerzucając ten obowiązek na kogoś innego. Przynajmniej do czasu aż nie pojawił się jego wujek, który wziął go pod swoją opiekę, nawet jeśli sam nie miał wystarczająco czasu, by zająć się chłopakiem. Z tego powodu piętnastolatek mieszka teraz praktycznie sam, a celem jego życia stało się pomaganie potrzebującym. Doskonale wie jak to jest znaleźć się w ciężkim położeniu i chce zaoszczędzić tego innym, czasami nawet ponad swoje siły. Dlatego właśnie przygarnął bezdomnego kociaka, którego spotkał na ulicy. Może gdyby to był rzeczywiście zwykły kot wszystko byłoby dobrze, jednak zwierzę okazało się Servampem - wampirem służącym człowiekowi z którym zawrze kontrakt.

Najważniejsi są dla niego przyjaciele, dla których zrobiłby wszystko - nawet zaryzykował własnym życiem. Z przyjemnością zaprzyjaźnia się z nowymi osobami, a im są bardziej aspołeczne, tym lepiej. Należy do postaci które zazwyczaj nie wykazują żadnych umiejętności, jednak w chwili zagrożenia (szczególnie gdy to ktoś inny jest w niebezpieczeństwie) bez wahania staje do walki i jakimś cudem wychodzi z niej cało. Zazwyczaj dzięki pomocy kogoś innego, najczęściej Kuro, który w końcu postanawia coś zrobić, dla świętego spokoju. Jak dla mnie Shirota nie byłby taki zły, gdyby tylko nie chciał każdego wręczać i nie palił się tak bardzo do działania. Gdy wszyscy olewają sprawę, to on staje na głowie by doprowadzić sprawę do końca.

Servampem Miharu jest Sleepy Ash, nazwany przez chłopaka Kuro. Umie zamieniać się w kota (czarnego, stąd to imię) i właśnie w tej postaci najbardziej lubi przebywać, ponieważ wtedy nikt nic od niego nie chce. Może więc wylegiwać się przez cały dzień, nie robiąc nic produktywnego. Jest wampirem lenistwa, jednym z ośmiu braci i pewnie spotkanie Shiroty może uznać za jedną z najgorszych chwil w życiu - w końcu właśnie od tego momentu musiał skończyć z obijaniem się, wciągnięty w coraz to kolejne potyczki. Nawet jeśli zazwyczaj wszystko ma gdzieś, rusza do pomocy swemu panu, gdy ten najbardziej jej potrzebuje. Jak na razie jest moją ulubioną postacią i chyba jedyną, która nawet mnie śmieszy. Żarty i sytuacje z nim związane nie wydają się być wymuszone, nie ma też ich przesytu.

Ogólnie postaci jest dużo, może nawet aż za dużo jak na pierwszy tom. Pojawiają się jedna po drugiej, nie zdążymy ich nawet trochę poznać, a już mamy do czynienia z następnymi. Jest All of Love, Servamp nieczystości, przybierając postać motyla (który był fajny do czasu, gdy nie próbował się rozebrać na każdej kolejnej stronie), jego pan Misono Arisuin (słabowity panicz, który już po kilku krokach musi odpocząć), Tsubaki, najmłodszy z Servampów, wampir melancholii, wraz ze swoim panem i jednym z poddanych, trójka przyjaciół Shiroty (myślałam że pojawiają się głównie po to by ten mógł ich ratować, ale na koniec przyjemnie się zdziwiłam), oraz część rodzeństwa Kuro - Servampy nieumiarkowania, gniewu, zazdrości... Trochę ich jest i aż szkoda że praktycznie żadna z postaci nie dostała wystarczającej ilości czasu dla siebie, by móc bliżej się im przyjrzeć. To dopiero początek i mam nadzieję, że to się jeszcze zmieni.

Największymi minusami w tej serii są jak dla mnie humor i zbyt szybka akcja. Servamp miał być komedią, jednak co za dużo, to niezdrowo - w tym przypadku jest aż lekki przesyt gagów, żartów i śmiesznych sytuacji, a gdy niektóre pojawiają się po raz wtóry, zaczynają lekko przynudzać.

Ogólnie lubię gdy dużo się dzieje, jednak tu mam wrażenie, że dzieje się wręcz za dużo - i za szybko. Po części chyba dlatego jest tak wiele postaci - akcja prze do przodu jak szalona. Nie skończy się jedna walka, a zaczyna się następna, niektórzy na jednym kadrze robią jedną rzecz, a na następnym są w innym miejscu robiąc coś zupełnie innego. Trochę przeszkadza to że nieraz sceny nie są od siebie oddzielone, mamy pewien przeskok. Kilka razy sama nie wiedziałam do końca co się dzieje. Wydaje mi się, że miejscami sceny akcji jest wsadzona jakby na siłę - choćby moment zawalenia się sufitu w domu Misono. Lubię, jak się coś dzieje, im więcej tym lepiej, ale, jak widać, czasami może dziać się wręcz za dużo. Tytuł zdecydowanie skorzystałby na spowolnieniu wydarzeń i większym skupieniu się na nich, na bohaterach.

Pomimo tych dwóch rzeczy tę mangę mogę uznać za dobry tytuł, z którym chyba zostanę do końca - nawet, jeśli nie będzie moim priorytetem. Dlaczego? Sama nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Pozycja ma w sobie to coś. Jest ciekawa, momentami śmieszna. Bardzo podoba mi się pomysł z Servampami - wampiry służące ludziom w zamian za krew? Z czymś takim się jeszcze się nie spotkałam. Tym bardziej, że każdy z nich wykazuje cechy jednego z siedmiu grzechów głównych... albo, jak się okazało, ośmiu - dochodzi jeszcze melancholia. Z czymś podobnym mieliśmy do tej pory styczność chyba tylko w serii Fullmetal Alchemist, choć tu mogę się mylić. W każdym razie pomysł bardzo mi się spodoba, a biorąc pod uwagę to, iż jest do dopiero pierwszy tm, mam nadzieję, że wykonaniu również będę miała coraz mniej do zarzucenia.

Kreska również jest fajna, żywa, co najwyżej czasami mam wrażenie że trochę za wiele zostało wciśnięte na jedną stronę.

Polskie wydanie muszę za to bardzo pochwalić. Nie licząc kilku literówek (str. 118 - odności, str. 121 - obecnie, str. 162 - miałbym) oraz tego, że w kilku miejscach strony wydają się jakby trochę źle przycięte, to cała reszta na jeden wielki plus. Co najważniejsze - wyczyszczone onomatopeje. W całym tomiku nie zauważyłam ani jednego pozostawionego krzaczka. Na obwolucie mamy Kuro - w wersji kociej i wampirzej, z tyłu nasz tytułowy bohater jest wraz ze swymi nowymi przyjaciółmi (choć on sam tak by ich na pewno nie nazwał). Nie brak również opisu mangi. Okładka biało-niebieska, z dwoma humorystycznymi kadrami. Cztery strony kolorowe, w tym spis treści. Tomik podzielony na pięć rozdziałów. Na końcu znajduje się kilka śmiesznych czterokadrówek i zapowiedź następnego tomu.

Muszę przyznać że nie spodziewałam się iż ten tytuł tak mi się spodoba, szczególnie, jeśli pod uwagę wezmę wszystkie wymienione przeze mnie wady. Historia, będąca zlepkiem różnych znanych nam motywów, która tworzy jednak coś innego, ciekawego. Dobrze bawiłam się przy lekturze i jak wspomniałam, przygody z tym tytułem na pewno nie skończę na pierwszym tomie. Dziwi mnie jednak to, że nie mamy do czynienia z shounenem, a z shoujo. W pierwszym tomie ani trochę tego nie widać, nie wiem, co będzie dalej, ale jak na chwilę obecną bardziej przypomina mi to opowieść w stylu "od zera do bohatera". Szczególnie, że występują tu praktycznie same męskie postaci i nic nie wskazuje na to, by nagle Servamp zamienił się w romans. Mam zresztą nadzieję że tak zostanie. W każdym razie, w chwili obecnej, mangę mogę polecić każdemu, bez względu na płeć. Akcja, komedia, przygoda, wampiry, dla dziewczyn bishouneny... Coś niezbyt ambitnego, ale ciekawego, na wolną chwilę.

Moja ocena: 7/10

niedziela, 17 stycznia 2016

25 - No.6 #2

Tytuł: No.6
Japoński tytuł: No.6
Scenariusz: Asano Atsuko
Rysunki: Kino Hinoki
Wydawnictwo: Kodansha
Wydawnictwo polskie: Studio JG
Gatunek/tematyka: science fiction, akcja
Liczba tomów: 9 (seria zakończona)
Mogą pojawić się SPOILERY do poprzedniego tomu!

Shion nie przypuszczał że jego życie tak się zmieni... znowu. Dwa razy uniknął śmierci i to dzięki Szczurowi, z którym nie miał styczności od dobrych kilku lat. Został też zbiegiem i teraz razem ze swoim wybawcą zamieszkał w Bloku Zachodnim, poza murami No.6. Musi poznać nowe miejsce i przystosować do życia, w którym panują zupełnie inne zasady. Czy da sobie radę?

Pierwszy tom był jakby wstępem - poznaliśmy postacie, świat, w którym dzieje się akcja mangi i który jest tak różny od naszego. Zobaczyliśmy jak Shion  trafił do Bloku Zachodniego i ponownie spotkał Szczura. Mimo to już wtedy nie oszczędzono głównego bohatera i najpierw musiał uciec przed aresztowaniem, niesłusznie oskarżony, zaś zaraz potem miał stać się kolejną ofiarą tajemniczej osy, przez którą ludzie najpierw starzeją się w kilka chwil, by zaraz zginąć. Na szczęście udało mu się przetrwać i teraz w końcu czas na odpoczynek... na pewno?

Tom drugi jest zdecydowanie spokojniejszy od pierwszego. Nie ma za bardzo scen akcji porównywalnych do ucieczki z idealnego miasta, nie można jednak powiedzieć, że nic się nie dzieje. Razem z Shionem poznajemy Blok Zachodni, będący wysypiskiem śmieci No.6. Nie jest to miejsce w którym ktokolwiek z nas chciałby się znaleźć. Panuje tam głód, bieda, ogólna znieczulica. Większość myśli tylko o sobie i o tym, by samemu przetrwać, praktycznie nikt nie garnie się do pomocy innej osobie. Śmierć jest tam na porządku dziennym, na kolejne ciała zwracają uwagę tylko wtedy gdy leżą na drodze i przeszkadzają w przejściu, czy też są za blisko stoiska i odstraszają potencjalnych klientów.

Właśnie w takiej rzeczywistości znalazł się Shion, który wcześniej nie miał do czynienia z czymś podobnym. Zupełnie nie jest przystosowany do tego świata, zbyt naiwny, niewinny, zbyt łatwowierny, wierzący w ludzkie dobro i chcący pomóc każdemu, komu tylko może. Kolejna postać która bez chwili namysłu ratuje inną osobę narażając przy tym swoje życie i cudem unika śmierci. Szczur, będąc świadkiem kolejnych nieudanych prób zmierzenia się z nową rzeczywistością, nabija się z niego nazywając Księciem lub Waszą Wysokością (choć osobiście wolę gdy nazywa go swoim Miziakiem), co może nie jest tak niezgodne z prawdą. Na szczęście coraz częściej udaje wykazywać mu się sprytem, pomysłowością oraz sprawnością fizyczną, unikając nieprzyjemnych sytuacji. Okazuje się nawet, że nasz bohater umie stanąć w obronie przyjaciół, pokazując tym samym swoją drugą, groźniejszą stronę. Mam nadzieję że ją jeszcze nie raz zobaczymy.

Co mi się podoba to to, że nie rozpaczał przez pół tomu przez swój nowy wygląd - białe włosy oraz odbarwienie, które pojawiło się na jego ciele, przypominające oplatającego go węża, przez co nawet dzieci zaczęły się go bać i nazywać potworem. Nawet postanowił skorzystać ze swojego nowego wyglądu by w sprytny sposób uniknąć gwałtu.

Szczur jest w tym tomie spełnia rolę przewodnika i nauczyciela. Pokazuje Blok Zachodni oraz uczy Shiona jak w nim przetrwać. Choć bardziej niż uczy rzuca go od razu na głęboką wodę i patrzy jak ten daje sobie radę z kolejnymi problemami. Przypomina trochę innych mieszkańców, będąc równie nieczułym i odpornym na ludzką krzywdę, nic dziwnego, w końcu tam się wychował. Widać jednak że dzięki Shionowi zachodzą w nim pewne pozytywne zmiany, które odróżniają go od innych. A przynajmniej dotyczą one konkretnej osoby - głównego bohatera.

W tym tomie dowiadujemy się o Szczurze czegoś więcej - o jego zainteresowaniu teatrem, literaturą. Jedyne co mnie zaciekawiło to to, w jakim sensie się "sprzedaje", czy rzeczywiście chodzi tu o grę aktorską. W końcu, co by nie mówić, wydaje się doskonale wiedzieć jak radzić sobie z pannami lekkich obyczajów.

Choć ponownie praktycznie cała akcja skupia się na tej dwójce, nie brakuje zarówno nowych, jak i znanych już nam postaci. Jak choćby mamy Shiona, która wiedzie na tyle szczęśliwe życie, na ile pozwala jej wiedza o możliwej śmierci syna. Muszę przyznać że życie w niższej klasie społecznej jej służy - gdyby tylko mogła być ze swoim jedynym dzieckiem... Staje się jednak coraz ciekawszą osobą, z jeszcze ciekawszą przeszłością.

Do No.6 wraca również Safu. Przyjechała z powodu śmierci babci która ją wychowywała i od razu usłyszała o aresztowaniu przyjaciela. W takim wypadku na pewno nie wróci za granicę, zamiast tego, zapewne, będzie pojawiać się jeszcze częściej, choć mam nadzieję że nie tak często jak sądzę.

Wśród nowych bohaterów najistotniejsza wydaje się być Psiara. Młoda kobieta prowadząca hotel - choć bardziej przypomina to noclegownię - w którym to można wtulić się w jednego z jej psów i choćby przez ten krótki czas poczuć ciepło innego stworzenia. To jednak jest tylko jedna z jej ról, jest jeszcze inna, ważniejsza: z pomocą swoich zwierząt zdobycie jakichkolwiek informacji wydaje się nie stanowić dla niej żadnego problemu, dzięki czemu jest cenną informatorką Szczura.

Muszę przyznać że robi się coraz ciekawiej. Szczególnie że Shiona i Szczura może łączyć coś więcej niż przypadkowe spotkanie przed kilkoma laty. Cieszę się, że anime oglądałam na tyle dawno, że mało co pamiętam i całą historię mogę przeżywać od początku. A czytam z prawdziwą przyjemnością - przyjemne tłumaczenie, całość wciąga się lekko i nawet szybko. Tutaj jednak mogłabym mieć jedno "ale" - Psiara, stając się "Psiarą", straciła część owiewającej ją tajemnicy. Od początku wiedziałam że coś mi nie gra i rzeczywiście, poszukałam w internecie i nigdzie oficjalnie nie powiedziano jakiej płci jest ta postać. Polskie wydanie jednak jasno stwierdza iż jest to kobieta. W języku polskim ciężko byłoby zachować jej bezpłciowość, tylko czy tłumaczka podjęła dobrą decyzję tłumacząc jej imię właśnie w ten sposób? Myślę że każdy może mieć tutaj własne zdanie, w zależności od tego, ku której opcji bardziej się przychyla.

Przyczepić się mogę jeszcze do wielu niewyczyszczonych onomatopei oraz to tego, że kilka razy mocniej trzeba było rozchylić strony, by doczytać. Miejscami przydałyby się trochę większe marginesy wewnętrzne. To na tyle mojego narzekania, pora na rzeczy przyjemniejsze, jak choćby dodatek od autorki na samym końcu - krótki komiks o seiyuu animowanej wersji No.6, cieplutka historyjka, po której ma  się chęć jeszcze raz anime obejrzeć... ale z tym poczekam aż skończę czytać ostatni tom. Oprócz tego są jeszcze dwa ośmiokadrowe dodatki - jeden przedstawiający bohaterów mangi oglądających anime, drugi będący dodatkiem do rozdziału piątego.

Tomik prezentuje się ładnie - na obwolucie mamy Shiona, już po przemianie, oraz Szczura. Z tyłu Psiara ze swoimi psami, w tle zaś widać mury idealnego miasta. Jest oczywiście i opis tomiku. Okładka w fioletowych barwach również przedstawia mury No.6, jakby za jakąś siatką. 4 strony kolorowe, 4 rozdziały, przypomnienie wydarzeń z poprzedniej części, podział klas obywateli oraz rozmieszczenie poszczególnych dzielnic. Z tyłu, oprócz wspomnianych już przeze mnie krótkich komiksów, jest kilka słów od autorki oraz zapowiedź następnego tomu.

Fani tytułu nie powinni być zawiedzeni, tak jak i ci, którym spodobał się pierwszy tom. Tomik czyta się z wielką przyjemnością i choć nie jest to shounen-ai, ani tym bardziej yaoi, jak niektórzy twierdzą, to nawet yaoiostki mogą czuć się usatysfakcjonowane. Nic się nie dzieje, jednak ta zaborczość i Miziak... A co najważniejsze - już jest dobrze, a zapowiada się na to, że będzie jeszcze lepiej.
Moja ocena: 8/10


niedziela, 10 stycznia 2016

24 - Wilcze dzieci #1

Tytuł: Wilcze dzieci
Japoński tytuł: Ookami Kodomo noo Ame to Yuki
Scenariusz: Mamoru Hosoda
Rysunki: Yu
Wydawnictwo: Kadokawa Shoten
Wydawnictwo polskie: Waneko
Gatunek/tematyka: seinen, okruchy życia, romans, dramat, fantasy
Liczba tomów: 3 (seria zakończona)

Hana idzie przez życie z uśmiechem, mimo, iż te nie szczędzi jej trosk i zmartwień. Szczególnie teraz, gdy została sama z dwójką dzieci - roczną Yuki i nowonarodzonym Ame. Nie dość, że samotne macierzyństwo jest ciężkie, musi poradzić sobie dodatkowo z jeszcze jednym problemem - ojcem dzieci jest potomek wilka, te zaś również posiadają jego cechy.

Nie lubię smutnych historii. Nie raz zrezygnowałam z jakiegoś dobrego tytułu właśnie przez to. Złe zakończenie również skreśla większość pozycji. Cieszę się więc, że po Wilcze dzieci sięgnęłam w ciemno, nie doczytując się o czym to jest, nie czytając opinii, nie zwracając nawet uwagi na gatunki. Gdyby było inaczej prawdopodobnie nawet nie zainteresowałabym się tą historią, przy okazji wiele tracąc. Spodziewałam się że nie jest to wesoła pozycja. Nie przypuszczałam, że aż tak. Jednak właśnie w tym tkwi piękno tej opowieści - problemach i ich rozwiązywaniu, stawianiu czoła przeciwnościom losu i to z uśmiechem na ustach.

Hana była zwykłą studentką. Praktycznie od pierwszego wejrzenia zauroczyła się w tajemniczym chłopaku, który co jakiś czas przychodził na te same wykłady co ona. Zainteresowała go swoim wiecznie obecnym uśmiechem i dobrocią. Nie odrzuciła go nawet gdy okazało się że nie jest tym, kim się wydawał. Mało tego, nie jest nawet w pełni człowiekiem. Nie powinno się jednak nikogo przekreślać z powodu czegoś, na co nie ma się wpływu. Jej życie chyba nigdy nie było piękniejsze - miała kochającego partnera, cudowną córeczkę, rok później urodził się synek. I właśnie wtedy przewróciło się do góry nogami. Została samotną matką, musiała rzucić studia oraz pracę i zająć się wychowywaniem. Niestety stanęła przed jeszcze jednym problemem - nic nie wiedziała o wychowywaniu pół-ludzi pół-wilków.

Naprawdę ją podziwiam. Tyle przeszła, a jeszcze więcej przed nią. Jednak się nie poddaje, prze do przodu. Ani na chwilę nie przestaje się uśmiechać, nawet, gdy po jej policzkach spływają łzy rozpaczy. Jest silną, niezależną kobietą, raczej z konieczności niż z własnej woli. Nie poddaje się, choć pewnie nie jedna rzuciłaby wszystko, mając w końcu dość. W miłości jej siła - najpierw do mężczyzny, a potem do dwójki dzieci. Może gdyby została zupełnie sama i straciła wszystkich, na których jej zależy, byłoby inaczej. Teraz jednak ma dla kogo żyć, dla kogo się starać, dla kogo się uśmiechać. Niejedna kobieta mogłaby brać z niej przykład - szczególnie te które nie doceniają pomocy ze strony innych lub uważają, że ich pociechy to za wielki kłopot i pozbywają się ich w najgorszy możliwy sposób, bądź też wyładowują na nich swoją złość.

Yuki  jest żywą, szaloną dziewczynką, która sprawia mamie dużo problemów. Nie robi może tego specjalnie, jednak, mam wrażenie, że nie raz będą przez nią kłopoty. Lubi też zmieniać swoją formę z ludzkiej na wilczą i odwrotnie, bez względu na to, gdzie i z kim jest. Prawdopodobnie, jeśli kiedyś zostanie odkryta ich wilcza forma, to właśnie przez nią. Wydaje mi się nawet, że lepiej się czuje w zwierzęcej skórze i właśnie przez to ich tajemnica zostanie odkryta... Choć oczywiście mogę się mylić. To właśnie ona jest narratorką opowieści, pewnie już jako dorosła kobieta, przedstawiająca historię swojej rodziny.

Ame jest kompletnym przeciwieństwem swojej siostry. Spokojny, delikatny, grzeczny, trochę fajtłapowaty. W tym jednak tkwi jego urok, ponieważ chyba nie da się go nie kochać... i aż ma się chęć go przytulić!

Nie wiem za co bardziej uwielbiam ten tytuł. Za dzieci? Za całą rodzinę? Za historię? Nieważne z której strony bym patrzyła, jak na razie widzę tylko same plusy. I nie wiem czy to dobrze, bo teraz mam wielkie oczekiwania w stosunku do następnych części.

Kreska również jest na wielki plus. Ciężko ją opisać inaczej niż słowem: ciepła. Śliczna, dopracowana, widząc niektóre kadry, szczególnie z Yuki lub Ame, uśmiech od razu pojawia się na twarzy. Wydaje mi się że jest trochę oszczędna, ale działa to na korzyść dla mangi.

Polskiemu wydaniu również nic do zarzutu nie mam. Ładne, dopracowanie, przyjemnie się czyta... może nawet aż za szybko. Miałam nadzieję na mile spędzony wieczór, a tu kilka chwil i dotarłam do końca.

Obwoluta w ślicznych kolorach, i nad nią muszę się pozachwycać. Z przodu mamy Hanę wraz z dziećmi, z tyłu Yuki i Ame w wilczych wcieleniach, w tle zaś widnieje sylwetka ich ojca. Jest także krótki opis. Na okładce widnieją takie same rysunki, z tym że w niebieskim odcieniu. Powiększony format, dzięki któremu jesteśmy w stanie jeszcze bardziej podziwiać te śliczne rysunki. Do tego osiem kolorowych stron przedstawiających szczęśliwą rodzinę. Wszystkie onomatopeje wyczyszczone, duży tekst, duże, czytelne litery, czytelne przypisy. Naprawdę kawał dobrej roboty.

Na ostatnich stronach niespodzianka od autorów - kilka słów od każdego z nich, szkice postaci wraz z krótkimi dopiskami i podziękowania. Na samym końcu dwie strony reklam od wydawnictwa.

Jest to naprawdę piękna historia, którą mogę polecić każdemu - bez względu na wiek czy płeć. Coś dla siebie znajdą zarówno dzieci, jak i dorośli. Spokojna opowieść bez wielkich zwrotów akcji, w sam raz na krótką, przyjemnie spędzoną chwilę - samemu lub w gronie rodziny, jeśli ma się własne maluchy. Ja sama do tej pozycji na pewno będę do niej wracać często.


Moja ocena: 10/10

środa, 6 stycznia 2016

Podsumowanie grudnia 2015

Witam w nowym roku. : )

Mówi się że nowy rok rozpoczyna się z nową kartą, zaczynając wszystko od nowa. Nie zamierzam zakładać kolejnego bloga, za to Bardziej skupię się na tym. Najważniejsze - nie robić tak długich przerw jak niedawno. Zaczęłam pracę i trudno mi ją było pogodzić z czymkolwiek innym, chciałam mieć więcej czasu dla siebie. Postanowiłam jednak lepiej wykorzystać czas wolny i wrócić do czytania. : ) Moim postanowieniem noworocznym jest to, by publikować przynajmniej jedną recenzję tygodniowo. Uda się? Mam nadzieję.

Szkoda też że nie pamiętam jak owocny w mangi był poprzedni rok, dlatego postanowiłam robić comiesięczne podsumowania... potem będę mogła przynajmniej zebrać je w całość. : )

Grudzień 2015


Owocny miesiąc, głównie za sprawą wszelkich promocji świątecznych. Nie dość że trochę zaoszczędziłam, to przy okazji dostałam w prezencie kalendarz, którego kawałek widać z tyłu. : )

Największe pozytywne zaskoczenie? One-Punch Man #1, Green Blood #1 oraz Wilcze dzieci #1-3. O dziwo to nie były nawet tytuły na które najbardziej czekałam. Dzięki kresce, gdy przeglądałam każdy tomik, zainteresowałam się nimi jeszcze bardziej, a potem, czytając, z miejsca pokochałam. Szczerze mówiąc ucierpiały trochę na tym inne tytuły, które już leżą od jakiegoś czasu na stosiku następnych do przeczytania, musiały jednak ustąpić pierwszeństwa. ; ) Korzystając z promocji kupiłam dwa tytuły nad którymi się zastanawiałam, a dokładniej Pieśń Apolla #1 i Ogar i inne opowiadania. W obu przypadkach na przeszkodzie stała głównie cena, w końcu kupując tyle mang, muszę trochę uważać. Nie mogłam jednak się oprzeć teraz, podczas grudniowych promocji... i chyba nie pożałuję. Mam przynajmniej taką nadzieję. : )

Powiększyłam swoją kolekcję yaoi o kolejny tytuł - nowość wydawnictwa Yumegari Biały jak śnieg #1, oraz trzy jednotomówki wydawnictwa Kotori: Tuż za rogiem, Konbini kun i Lovers Doll, przez który paczka ledwo dotarła przed świętami... ale było warto czekać. Te 3 historie znałam na długo przed wydaniem, każdą z nich lubię i czasami wracam, tak więc miło będzie mieć je na swojej półce, ułatwiając do nich dostęp. Nadrobiłam zaległości z Love Stage! tomami #2-3, i Finderem #3, pożegnałam się też z dwoma seriami: Bezsennymi Nocami #3 (tak, wiem, do zdjęcia wzięłam nie ten tomik : )) oraz Tylko kwiaty wiedzą #3 i W stolicy kwiatów. W sumie tę ostatnią pozycję można zaliczyć do jednotomówek, jednak jako że jest połączona z serią uznaję ją za czwartą część. Albo pierwszą, zależy jak na to spojrzeć. 

Nie tylko yaoi człowiek żyje, tak więc i coś innego trzeba poczytać. Zaczęłam zbierać dwie nowe serie: Servamp #1 i Fullmetal Alchemist #1-3, podgoniłam Ilegenes #2-3, dokupiłam kolejny tom Kuroshitsuji #4 oraz w końcu naprawiłam swoją pomyłkę domawiając Orange #1 i Tokyo Ghoul #2. Nie mogę też oczywiście zapomnieć o No.6 #6, który przyszedł kupiony w prenumeracie.

Miesiąc uważam za bardzo owocny, portfel biedny... A ja już się nie mogę doczekać styczniowych nowości... choć chyba się trochę wstrzymam i zrobię większe zakupy w lutym? Jeszcze się okaże, ciekawe, czy wytrzymam, bowiem kilku pozycji naprawdę nie mogę się doczekać. : )
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...