niedziela, 21 lutego 2016

28 - Biały jak śnieg #1

Tytuł: Biały jak śnieg
Chiński tytuł: Luo Xue Cheng Bai
Rysunki: Zi Gui
Scenariusz: Zi Tu
Wydawnictwo: Uei-shiang
Wydawnictwo polskie: Yumegari
Gatunek/tematyka: shounen-ai, komedia, fantasy, przygoda, historyczny
Liczba tomów: 2 (seria zakończona)
Ograniczenie wiekowe: 15+ 

Gdy po stu latach Xue Qiu, lisi demon, wraca na swoją Śnieżną Górę, czeka go niemiła niespodzianka. Zadomowił się tam pewien człowiek który pościnał część jego ulubionych miłorzębów by wybudować sobie domek, ukradł meble głównego bohatera, a na dodatek nie spieszy mu się do opuszczenia tego miejsca. Wręcz przeciwnie - bardzo mu się tam podoba, szczególnie, że może łatwo zbierać materiały do swojej książki o demonach, a śnieżny lisek daje mu wiele okazji do zdobycia nowych, ciekawych informacji. Biedny Qiu musi poradzić sobie nie tylko z nim, ale i z dwójką niedźwiedzich demonów, chcących przejąć Śnieżną Górę, oraz ze zbliżającym się niebiańskim testem, dzięki któremu może zyskać nieśmiertelność.

Decydując się za zakup Biały jak śnieg nie oczekiwałam nic specjalnego, choć przyznam, że tytuł zaliczyłam do tych które "muszę mieć" i kupiłam zaraz po premierze. Shounen-ai oraz demony będące bishami  ze zwierzaczkowymi uszkami wystarczyły, by mnie zainteresować. Trzeba jednak o wiele więcej by mangę (lub manhuę, jak w tym przypadku) uznać za dobrą - dobra historia, ładna kreska, ciekawi bohaterowie... czy to wszystko możemy znaleźć w tym tytule?

Xue Qiu jest lisim demonem ze Śnieżnej Góry. Powrócił na nią po stu latach, gdy "jakiś miodojad" go z niej wyrzucił. Odkrycie niechcianego gościa nieźle go wkurzyło i od tej pory jego głównym celem stało się pozbycie mężczyzny.

Zwierzęcą formą Qiu jest śnieżny lis, dzięki czemu ma białe uszy i włosy. Śliczny, miły - gdy tylko chce, czasami śmieszny, jednak jego największą wadą jest to, że... jego głupota dość szybko przestaje bawić czytelnika. Naiwny aż do przesady, dość niezdarny, uważający się za najsilniejszego demona. A szkoda, bo gdyby dodać mu trochę powagi, tytuł by wiele zyskał. Nie irytuje, jednak z czasem o jego kolejnych wyskokach czyta się z obojętnością. Na szczęście na każdy gorszy moment przypada jeden lepszy, gdy zachwyca nas swoim urokiem, uśmiechem, albo w końcu udaje mu się nas rozśmieszyć.

Luo Shusheng jest właśnie tym uczonym, który zadomowił się na terytorium Qui'ego. Na samym początku również nie grzeszy inteligencją, będąc nieświadomym kolejnych prób pozbycia się go ze Śnieżnej Góry (albo najlepiej od razu ze świata żywych), na szczęście im byłam dalej, tym miałam coraz większe wrażenie, że to tylko gra. Zaczęłam mieć wątpliwości odnośnie tego, kim on tak naprawdę jest. Do tej pory tego nie wiem, za to ze strony na stronę staje się coraz ciekawszą postacią. Jego umiejętności przekraczają nie tylko ludzkie, ale i nieraz demonie. Zresztą nie tylko ja zaczęłam zastanawiać się nad tym, co kryje się za maską uprzejmego, również dość naiwnego mężczyzny z niesamowitym szczęściem. Czy to na pewno tylko szczęście?

Jest jeszcze Hu You, demon ognistego lisa z Ognistej Góry, dobry przyjaciel Qiu, jedyna osoba, która miała co do Luo pewne wątpliwości - nawet, jeśli na początku tego nie pokazywała. Nie wolno zapomnieć też o tajemniczym, zamaskowanym demonie, Mei Qiu, towarzyszącym głównemu bohaterowi na niebiańskim teście dla demonów, którego zwycięzca może zyskać nieśmiertelność. Mam jednak pewne podejrzenia odnośnie tożsamości tej osoby, które podzielają pewnie i inni czytelnicy. Nie wiem czy bardziej mam nadzieję że manhua mnie zaskoczy i przypuszczenia się nie sprawdzą, czy jednak okaże się, że Mei Qiu jest tym, kim myślę.

Historia nie jest jakoś specjalnie oryginalna, dość przewidywalna. Osobiście dzielę ją na dwie części - pierwszą, przedstawiającą historię tego, co działo się na Śnieżnej Górze - oraz ten krótki moment na Ognistej, skupiającą się głównie na Qiu i Luo, oraz drugiej, dziejącą się w Niebiosach. Pomiędzy nimi następuje nagły przeskok i choć są ze sobą powiązane, jedna za bardzo nie wynika z drugiej. Nie licząc tego, że kilka razy wspomniany jest niebiański test, a Shusheng nie chce by Xue do niego przystąpił, to jakby dwie różne opowieści. Po lekturze zastanawiałam się która bardziej mi się podobała, jednak nie mogłam się zdecydować. Każda miała swoje plusy i minusy, swój urok. Choć może w tej drugiej brakowało Luo, nawet wzmianki o nim i o tym, w jakim stanie został na Śnieżnej Górze.

Jest jeszcze krótki oneshot, którego nazwałam "marzenia Xue Qiu". Śmieszna historyjka będąca miłym dodatkiem do całości.

Niestety mało tutaj sytuacji typowo męsko-męskich, nawet, jeśli to tylko shounen-ai, a nie yaoi. Były może ze dwa-trzy momenty, ale to bardziej delikatne sugestie. Choć po części może to i dobrze, bo dzięki temu Biały jak śnieg trafić może do większej ilości odbiorców.

Ładna kreska, śliczne bishe. Jest na im zawiesić oko, choć szkoda, że tak mało postaci. Nawet w swojej zwierzęcej formie Qiu jest słodziutki. Rysunki zdecydowanie nadrabiają braki fabularne, czy charaktery postaci. Bo jak tu ich nie lubić, gdy chce się na nie patrzeć?

Polskie wydanie prezentuje się nawet dobrze. Tomik nie posiada obwoluty bądź skrzydełek. Bardzo podoba mi się okładka, a szczególnie pastelowe kolory. Z przodu dwójka głównych bohaterów, z tyłu lisia forma Qiu, opis, informacja odnośnie ograniczenia wiekowego, gatunek (choć można by było jeszcze zaznaczyć shounen-ai) oraz adres strony internetowej wydawnictwa. Brak kolorowych stron czy spisu treści, strona informacyjna jest za to na samym początku tomiku. Czyta się przyjemnie, zauważyłam chyba dwie literówki (3 - ze Śnieżnej Góry, drugą przegapiłam). Onomatopeje są wyczyszczone i przetłumaczone.

Wiadomo że większość fanów mangi i anime jest bardziej obeznana z kulturą japońską, o chińskiej nie ma bladego pojęcia. Najlepszym tego przykładem jestem ja. I nie miałabym nic przeciwko jakimś małym wyjaśnieniom odnośnie tego, czemu główny bohater nazywany jest Qiu Qiu (mimo że nazywa się Xue Qiu), albo dlaczego kilka razy Shusheng nazywany jest zupełnie inaczej.

Biały jak śnieg nie jest złym tytułem, ale nie jest też wybitnym. Historia jakich wiele, postacie, które nie wyróżniają się spośród innych, komedia, która nie zawsze nas rozśmiesza. Mimo tego czyta się przyjemnie, nie raz też uśmiechniemy się podczas lektury. Choć bohaterowie mają trochę wad i tak ich lubimy, bo każdy z nich ma też "to coś". Czytadło na wolną chwilę, które wciąga się praktycznie za jednym podejściem. Wątek miłości męsko-męskiej, tak jak wspomniałam, praktycznie się nie pojawia, więc po manhuę sięgnąć mogą nie tylko yaoistki. Tytuł skierowany głównie do żeńskiej części odbiorców. Zdecydowanie można miło spędzić czas przy lekturze i choć jest tyle lepszych tytułów i tak mogę go polecić jeśli chce się przeczytać coś lekkiego, przyjemnego i pozytywnego. Właśnie na coś takiego liczyłam kupując ten tytuł, nie zawiodłam się i spodobało mi się na tyle, że drugi tom już niedługo na pewno znajdzie się w mojej kolekcji.

Moja ocena: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...