czwartek, 27 listopada 2014

4 - Rewolucja według Ludwika #1

Tytuł: Rewolucja według Ludwika
Japoński tytuł: Ludwig Kakumei
Autor: Kaori Yuki
Wydawnictwo: Hakusensha
Wydawnictwo polskie: J.P.Fantastica
Gatunek/tematyka: shoujo, czarna komedia, tajemnica, romans, fantasy, przygoda, horror
Liczba tomów: 4 (seria zakończona)

Piękny, inteligentny, błyskotliwy, cyniczny... a przede wszystkim uwielbiający kobiety. Taki właśnie jest książę Ludwik, który wraz ze swym wiernym sługą Wilhelmem wyrusza na poszukiwanie idealnej żony. Jego droga wiedzie poprzez przedstawiony w krzywym zwierciadle świat znany z baśni braci Grimm. Świat krwawy, groteskowy, mroczny... słowem, idealna sceneria dla czarnej komedii, pełnej wisielczego humoru i szalonych zwrotów akcji! Zanurzcie się weń i przekonajcie się sami, jak okrutne potrafią być baśnie!
(opis z okładki mangi)
Dawno, dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma lasami, żyła sobie piękna królewna. Kto nie zna tego zdania, od którego zaczyna się większość bajek i baśni z naszego dzieciństwa? To, co zazwyczaj ma miejsce potem, również toczy się zwykłym rytmem: śliczna dziewczyna o dobrym sercu, której nie najlepiej się powodzi w życiu, wyrwana zostaje ze swej niedoli przez równie pięknego księcia. A potem co? Oczywiście - żyją razem długo i szczęśliwie. Złym charakterem bywa tylko zła królowa lub wiedźma, a o głównej bohaterce nie można powiedzieć ani jednego złego słowa - aż dziwne, iż nie zostają one świętymi za życia.

Mimo że wiele bajek i baśni znamy, to ciężko znaleźć tę samą wersję w innych źródłach. Zawsze czymś się różni, choćby szczegółami, i chyba nigdy nie dowiemy się jak wszystko wyglądało w umyśle autora. Nie można też narzekać na brak różnych interpretacji. Tylko u mnie na półce stoją dwie, zupełnie inne wersje baśni braci Grimm w wersji mangowej - Rewolucja według Ludwika oraz Grimms Manga wydawnictwa Yumegari (którego recenzja ukaże się druga w kolejności, zaraz po drugim tomie Śmiechu w Chmurach który właśnie doszedł). Są wersje dla dzieci, dla dorosłych, że o filmach już nie wspomnę. Nie ma identycznego, nawet jeśli chodzi o remake'i. Czy w takim wypadku da się jeszcze wymyślić coś naprawdę oryginalnego?

Rewolucja według Ludwika  jest najlepszym przykładem że owszem, da się.

Niby mamy do czynienia z tymi samymi, dobrze nam znanymi baśniami. Główną różnicą jest to, że głównym bohaterem jest właśnie książę, poszukujący swojej wybranki serca. Charakter postaci też jest trochę inny od tego, co sobie wyobrażaliśmy. To jednak wystarczy, by tytuł uznać za oryginalny? Jak najbardziej! A przynajmniej w tm wydaniu.

Królewna Śnieżka, której matka natura zamiast włosów czarnych jak heban dała równie ciemne serce, Czerwony Kapturek, z kapturkiem zabarwionym krwią swoich ofiar, Królewna Śnieżka, która zapadła w stuletni sen przez machinacje jednej z "wiedźm" oraz narzeczona Sinobrodego o bardzo... kobiecych walorach, z którymi chyba coś jest nie tak, to potencjalne kandydatki na żonę tytułowego Ludwika, księcia, któremu ojciec nie pozwoli wrócić do zamku dopóki ten nie znajdzie sobie odpowiedniej narzeczonej i nie skończy z przypadkowymi romansami. Oraz traktowaniem kobiet w taki sposób.

Jaki biedny książę, można by powiedzieć, że trafia ta takie przypadki i nie może znaleźć swej ukochanej. Powiedziałabym tak, gdyby nie to, że charakter nie jest dla niego ważny, liczy się tylko i wyłącznie aparycja. Jeśli zaś chodzi o "kochanie", to woli kochać się całą noc w łóżku (a może i jeszcze gdzieś, ja tam nie wiem, tak samo jak i tego, co jeszcze mogą tam wyprawiać) a romantykiem jest głównie po to, by uwieść potencjalną ofiarę. Choć uwodzić nie musi, wystarczy że się pokaże, a chętnych już by pewnie nie brakowało.


W każdym razie nie będziemy mieć do czynienia z tym, co tak dobrze znamy, tak więc każdą opowieść przeżywamy od początku, nawet tę dobrą, starą "Królewnę Śnieżkę".

Co można powiedzieć o postaciach? Skupić się można głównie na Ludwiku i jego lokaju, Wilhelmie, z którym podróżuje. Książę jest niby chłodnym mężczyzną, myślącym wyłącznie o kobietach. Bardzo przystojnym - nawet gdyby fabuła leżała i kwiczała, warto zainteresować się tym tytułem choćby tylko dla niego, jego kolejnych kreacji, a dalej iść z nadzieją, że pokaże trochę więcej ciałka. Dżentelmen, kiedy trzeba. W swoich lochach ma komnatę tortur, którą lubi używać (chyba tylko tortur, nie wiem, czy można to zaliczyć do czerwonego pokoju), jest bezwzględny i myśli tylko o sobie. Niby, bo pokazał, że umie się troszczyć o innych, mimo, że nie chce tego po sobie pokazać. Co może pokazać choćby jego stosunek do Wilhelma, którego w dzieciństwie niby męczył, każąc wypełniać choćby najgłupsze obowiązki, a tak naprawdę robił to, by młody chłopak nie był wykorzystywany przez mieszkańców jego wioski, czy nawet ludzi pracujących w zamku. Trzeba też wspomnieć o jego niezawodnym cyckoradarze, umiejętności, dzięki której jest w stanie ocenić wiek oraz naturalność damskich walorów. A nawet aparycję ich posiadaczki.

Ciekawe, czy Wilhelm podróżowałby z księciem, gdyby nie był jego sługą, bo charakterem zupełnie do niego nie pasuje. Skromny, o bardzo dobrym sercu (prędzej widziałabym go w roli bajkowej księżniczki), dość naiwny - przez co innym tak łatwo namówić go do pomocy... albo raczej wyręczania ich w obowiązkach. Swego dziewictwa broni chyba bardziej niż księcia. W każdym też widzi coś dobrego. Wyglądem niedaleko mu do jego pana. Aż dziwne, że kobiety i do niego się nie kleją, choć w świecie przestawionym przez autorkę płeć piękna szuka raczej mocnych wrażeń, a z jego nieśmiałością i niewinnością byłoby o to trudno. Moje serce w każdym razie podbił, tak samo jak Ludwik.

O kobietach trudno coś powiedzieć, ponieważ każda historia ma zupełnie różnych bohaterów. Punktami wspólnymi są książę, jego lokaj, no i czasami ojciec - król. Jest też mała niespodzianka z przeszłości w ostatnim rozdziale, ale nie o to chodzi. W każdym razie w księżniczkach dostrzec możemy przerysowane cechy współczesnych kobiet, czasami nawet wręcz karykatura tego co w nich - nas - najgorsze. Oraz do czego niektóre mogą się posunąć do tego by dostać to, czego chcą. Oczywiście nie mówię o wszystkich, ale... Kompleksy na temat zbyt małego biustu, przesadna naiwność czy brak wiary w siebie, to coś dość powszechnego. Inaczej sprawa się może mieć z bezwzględnością w dążeniu do wyznaczonego sobie celu czy rozwiązłością.

W Rewolucji ciężko o w pełni pozytywną postać, szczególnie kobiecą. A choć bohaterki cechuje wszystko to, co w mangowych przedstawicielkach płci pięknej mnie odpycha - przez co omija mnie naprawdę wiele fajnych tytułów - tutaj jest coś, co sprawia, że trudno się oderwać od lektury. Nawet nie czuję zmęczenia gdy wszystko kręci się wokół kolejnej, udręczonej niewiasty, a zapierający dech w piersiach bishounen tylko się przy niej marnuje. Sama się sobie myślę że coś takiego może mi się podobać, a jednak! Więc musi coś tutaj być.
Na wielki plus jest humor. Dla niektórych może być trochę niesmaczny, jednak ci, którzy lubią czarny humor, znajdą coś dla siebie. Nie jeden raz prychnęłam ze śmiechu przy nagłym obrocie akcji czy kolejnej wypowiedzi Ludwika. Razem z Wilhelmem też tworzą świetny duet.

Na zupełny brak akcji narzekać nie można, a że im więcej się dzieje, tym bardziej mi się podoba - zazwyczaj -  to też więcej mi do szczęścia nie potrzeba. Jej ilość jest dość dobrze wyważona, wręcz idealnie do przedstawionych historii.

Przyjemna dla oka obwoluta, z Ludwikiem i Królewną Śnieżką, z tyłu zaś opis tomiku. Nie wiem tylko czemu na skrzydełku jest dokładnie takie samo streszczenie, ale tuż nad nim jest kolejny obrazek Ludwika, w masce, szkoda tylko, że taki mały.

Ładnie wyczyszczone onomatopeje, co chyba powoli zaczynam doceniać, świetne tłumaczenie wraz z polskimi wstawkami (jak choćby wspomnienie Baltazara Gąbki), i wręcz nie mogę się doczekać następnego tomiku (całe szczęście że stoi już na mojej półce, choć niestety dwie następne mangi mam już zaplanowane), z czym sama się sobie dziwię, bo to naprawdę nie moje klimaty, z taką ilością cycatych dam.

Nie jest to tytuł dla młodych, wydawnictwo umieściło oznaczenie wiekowe - od 16 lat - i nie bez przyczyny - kazirodztwo, niewierność, rozwiązłość, sugerowana nekrofilia. Mogę Ludwika jednak polecić tym, którym to nie przeszkadza. Kobietom na pewno spodobają się liczne romanse, te lubiące "zimnych gości" też znajdą coś dla siebie. Jest to też miła ciekawostka dla fanów baśni braci Grimm. Sądzę jednak że nie tylko płci pięknej może się spodobać ten tytuł. W końcu jest tam tyle pięknych, nieźle obdarowanych przez naturę księżniczek, no i niezła komedia. Yaoistki mogą znaleźć coś między Ludwikiem i Wilhelmem, choć jeśli miałoby to kogoś zniechęcić, z góry mogę powiedzieć, że nic między nimi nie ma. Ludwik za bardzo lubi kobiece ciała. ; )

Moja ocena: 8/10

czwartek, 20 listopada 2014

3 - No.6 #1

Tytuł: No.6
Japoński tytuł: No.6
Scenariusz: Asano Atsuko
Rysunki: Kino Hinoki
Wydawnictwo: Kodansha
Wydawnictwo polskie: Studio JG
Gatunek/tematyka: science fiction, akcja
Liczba tomów: 9 (seria zakończona)

NO.6 to utopia - futurystyczne miasto będące pomnikiem ludzkiego geniuszu. Wychowany wśród elit Shion śmiało zmierza ku świetlanej przyszłości. Wszystko zmienia się jednak, gdy w swoje dwunaste urodziny udziela schronienia rannemu chłopcu. To niezwykłe spotkanie okazuje się brzemienne w skutkach. Cztery lata później Shion zostaje wplątany w serię podejrzanych zdarzeń które zmuszają go do ucieczki z miasta. Jak potoczą się jego dalsze losy...?
(opis z okładki mangi)
 
Odkąd zaczęłam zbierać mangi i interesować się polskim rynkiem - wcześniej wystarczyły angielskie skanlacje - przy każdym pytaniu odnośnie propozycji wydania przynajmniej po kilka razy pojawiało się "Wydajcie w końcu No.6!". Można by pomyśleć że szał na anime minął już dawno, ale fani byli wytrwali. I w końcu się doczekali! Cieszyłam się razem z nimi, nawet wykupiłam prenumeratę, w końcu za taką informację trzeba jakoś podziękować wydawnictwu. Są też świetne dodatki dla prenumeratorów, Studio JG postanowiło trochę porozpieszczać fanów tej serii. Szkoda tylko że torebki można było dostać wyłącznie na konwencie. Ale żadne dodatki czy limitowane edycje to nic przy możliwości powrotu do świata Szczura i Shiona!

Znowu spotykamy się z pierwszym tomem bardziej jako wstępem do historii. Poznajemy Shiona, dwunastolatka, bardzo inteligentnego, któremu udało się dostać do programu naukowego, czego zazdroszczą mu jego znajomi. Czeka go naprawdę świetlana przyszłość, gdyby nie tamta noc, gdy podczas okropnej burzy nie otworzył okna, wpuszczając przez przypadek Szczura. Tak przynajmniej przedstawił się chłopiec, który wtargnął do jego pokoju i od razu go zaatakował. Jaka powinna być reakcja zwykłego człowieka? Wołanie o pomoc. A co zrobił Shion? Zainteresował się raną na ramieniu obcego. Nawet gdy dowiedział się że tamten jest poszukiwanym przestępcą a za udzielenie mu schronienia grozi kara postanowił mu pomóc. Następnego ranka nie było jednak ani śladu Szczura.
Cztery lata później życie Shiona wygląda zupełnie inaczej. Gdy odkryto to iż pomógł zbiegowi został pozbawiony wszelkich przywilejów przysługujących inteligentnym dzieciakom, wraz z matką został też wygnany z lepszej części miasta. Jego mama pracuje w piekarni, on sam nie ma już nawet co marzyć o tamtym programie naukowym i jego niegdyś obiecującej przyszłości. Jednak nie żałuje tego, co zrobił, gdyby mógł postąpiłby tak ponownie. Nawet uważa że wyszło mu to na dobre, szczególnie mamie, która odzyskała radość życia. Wszystko zaczęło się układać... przynajmniej do czasu. Ciało znalezione w parku w którym pracował Shion, śmierć jego współpracownika, pojawienie się Szczura po czterech latach oraz wrobienie w morderstwo obu mężczyzn zmusiło go do ucieczki z miasta. Czy uda mu się uniknąć pogoni?

Naprawdę miło powrócić do Shiona i i Szczura, szczególnie w wersji papierowej. Może kiedyś doczekam się również novelki, fajnie by było. : ) Shion - naiwny, dziecinny i ciekawy świata geniusz o dobrym sercu oraz Szczur, który w swoim nastoletnim życiu przeżył i zobaczył więcej, niż większość mieszkańców No.6. Niestety jako że anime oglądałam dość dawno (i nie pamiętam praktycznie nic za wyjątkiem tego że mi się bardzo podobało, zresztą jest to recenzja mangi, nie anime) a to jest zaledwie pierwszy z dziewięciu tomów trudno powiedzieć coś więcej. Jak potoczą się losy chłopaków poza murami miasta, czy Shionowi uda się udowodnić niewinność i wrócić do matki oraz spełnić obietnicę daną przyjaciółce... Dowiemy się w ciągu najbliższych szesnastu miesięcy, jeśli wszystko pójdzie dobrze i nie będzie żadnych opóźnień związanych z następnymi tomikami.

Warto wspomnieć o kontrowersjach wywołanych tłumaczeniem imienia Szczura. Chyba każdy - a w każdym razie większość - przyzwyczaiła się do Nezumiego i nawet sobie nie wyobrażała by takiego przystojniaka - co tu dużo mówić, czytałam mangę, to mogę ocenić jego aparycję ;] - nazywać Szczurem. Nasze przekonanie co do tego że nieprzetłumaczona wersja jest lepsza w dużej mierze leży w tym, iż w takiej formie były napisy w anime. Tak samo jak fanficki czy fanarty, tworzone przez osoby znające głównie animowaną wersję. Wiadomo, że twórcy napisów robią wszystko z myślą o widzach, chcą jak najlepiej, jednak najczęściej nie są to profesjonaliści, a polska wersja tłumaczona jest na podstawie angielskiej. Dlatego wiadomość o przetłumaczeniu tego imienia przyjęłam ze spokojem, w końcu zawodowi tłumacze wiedzą co robią - szczególnie po tak długich konsultacjach, nawet ze stroną japońską. W końcu wydawnictwu też zależy na czytelnikach. Teraz, po lekturze pierwszego tomu muszę przyznać, że to była najlepsza decyzja. W końcu przedstawienie się jako "Nezumi" nie wywoła takiego zdziwienia jak "Cześć, jestem Szczur". Nie pasowałoby do przedstawionej relacji Szczura ze... szczurami, jak i pytanie Shiona odnośnie prawdziwego imienia wydałoby się dość dziwne, w końcu Nezumi wcale nie wygląda jak przezwisko. Może i osoby znające serię wiedziałyby o co chodzi, ale co z tymi, którzy dopiero dzięki Studiu JG rozpoczęli swą przygodę z No.6? Dlatego wydawnictwo otrzymuje wielki plus za tę decyzję. Pomimo wielu "hejtów".

A dla tych którym ta decyzja się nie spodobała mały smaczek w wydaniu pierwszym, który na pewno zostanie poprawiony w następnych wydaniach - niespodzianka na stronie 37. : )

Samą mangę czyta się dość dobrze, choć raz czy dwa przydałyby się większe marginesy wewnętrzne. Trudno też szerzej otworzyć mangę - miałam problem ze zrobieniem zdjęć, ale i trzymaniem jedną ręką, gdy drugą musiałam coś zrobić. To jednak nie przeszkadza tak bardzo przy normalnym czytaniu. Nie byłabym jednak zła gdyby trochę częściej pojawiały się numery stron, choć to nie przeszkadza w odbiorze. Odnośnie okładki słyszałam wiele opinii, i lepszych, i gorszych, mi jednak nasza się podoba. Zobaczymy jeszcze jak będzie prezentowała się z resztą, których też już się nie mogę doczekać.

Wspomniałam już o rozpieszczaniu fanów przez wydawnictwo, warto jednak wspomnieć o tym jeszcze raz - pokazując kartę z autografem, którą każdy zamawiający prenumeratę oraz ci, którzy kupili tomik w dniu premiery w sklepie stacjonarnym lub na konwencie, otrzymali. Dla tych którzy zrobili zakupy na konwencie czekały również torebki, ale to nie koniec - bowiem 3, 5, 7 i 8 tom, zakupione w prenumeracie, będą edycjami limitowanymi wraz z dodatkowym bookletem. Nic, tylko wyczekiwać.

A komu można polecić serię? Na pewno wszystkim tym, którym spodobało się anime emitowane kilka lat temu. Tym, którzy lubią akcję, delikatne science fiction oraz kolejne wyobrażenie czekającej nas przyszłości. Dziewczyny pewnie zachęci dwójka głównych bohaterów, na których warto zawiesić oko, zaś męskiej części, mam nadzieję, nie zniechęci. A ci też znajdą w tej mandze coś dla siebie, bo już w tym pierwszym tomie dużo się dzieje, a będzie tylko ciekawiej - w końcu to dopiero wstęp.
Moja ocena: 9/10

2 - Przekleństwo siedemnastej wiosny #1 i #2

Tytuł: Przekleństwo siedemnastej wiosny
Japoński tytuł: Sugiru Juunana no Haru
Scenariusz: Ono Fuyumi
Rysunki: Yamamoto Kotetsuko
Wydawnictwo: Gentosha
Wydawnictwo polskie: Ringo Ame
Gatunek/tematyka: horror, dramat, tajemnice, josei
Liczba tomów: 2 (seria zakończona)

Takashiego nawiedzają koszmary o kobiecie błagającej, by nie odbierano jej dziecka. Czasem widzi za oknem dziwne cienie, ale stara się je ignorować. Gdy zbliżają się jego siedemnaste urodziny, cienie stają się coraz bardziej wyraźne, a sny realistyczne. Niegdyś miły i troskliwy Takashi powoli obojętnieje, aż w końcu staje się zimny i odpychający w stosunku do bliskich. Jaki związek ma ta nagła zmiana z jego zbliżającymi się siedemnastymi urodzinami?
(opis serii ze strony wydawnictwa)
 
Uwielbiam horrory, choć ostatnio oglądam ich zdecydowanie mniej. Dlaczego? Bo jak dla mnie liczy się klimat, a nie to kto pierwszy z grupki przyjaciół zginie czy jakie wnętrzności zostaną ukazane. Albo w jakiej ilości. Niestety obecnie to właśnie na takie najłatwiej trafić... Przekleństwo okazało się więc miłą odskocznią, nawet, jeśli jest w wersji papierowej. Zdecydowanie prędzej sięgnę ponownie do tego tytułu niż powtórzę jeden z licznych horrorów których już nigdy nie tknę.

Widząc pierwszy raz okładkę pierwsze, co przyszło mi do głowy, to "aha, i to niby ma być straszne, tak?". Kolega zaś od razu wspomniał o "kolejnym yaoicu w mojej kolekcji". Szczególnie że był to drugi tytuł wydawnictwa które rozpoczęło właśnie od tytułu yaoi, do tego gatunku należą również dwie najnowsze zapowiedzi. Nawet ja kupiłam Przekleństwo oceniając je po okładce i, choć się pomyliłam, na szczęście wyszło mi to na dobre. To najlepszy dowód na to że nie powinno oceniać się w taki sposób książki (albo i mangi ; )). Szkoda jednak, że właśnie przez to niektórzy mogą nie sięgnąć po ten tytuł... i naprawdę wiele przez to stracą.

W każdym razie okładka jest śliczna, delikatna, z dwoma ładnymi chłopcami, bardziej zapowiadająca coś gatunku okruchy życia. Z tyłu brakowało mi jednak opisu tomików. Samo wymienienie trzech gatunków nie na wiele zda się dla potencjalnego czytelnika, choć za ich uwzględnienie również należy się plus.

Historia zaczyna się zwyczajnie. Wakacje, dwójka rodzeństwa wyjeżdża na wieś do rodziny - cioci i kuzyna. Miało być tak jak zwykle, ale, no właśnie, słowo kluczowe - miało. Najpierw podejrzenia wzbudza dziwne zachowanie cioci - za każdym razem gdy wspomniane są nadchodzące siedemnaste urodziny jej syna, Takashiego, czy chociażby wzmianka o przyszłości, o planach. Sytuacja pogarsza się gdy chłopak z dnia nadzień stracił swoje przyjazne nastawienie, pogodny charakter i stał się nieuprzejmy, wręcz okrutny - szczególnie względem swojej matki. To jednak zaledwie początek. Klątwa nawiedzająca rodzinę od pokoleń, tajemnicza kobieta pojawiająca się znikąd, twierdząca, że całe życie Takashiego jest tak naprawdę kłamstwem oraz że to właśnie ona jest jego matką, samobójstwo pozostawiające za sobą wiele wątpliwości czy dziwne wizje z przeszłości to tylko część tego, co czeka bohaterów tej mangi. Gdy jedyna osoba która była w stanie dojść do sedna sprawy również zaczyna zachowywać się podejrzanie, robi się naprawdę nieciekawie. Jaka jest jednak prawda? Czy uda się przerwać rodzinną klątwę? Czy na pewno wszystko, co mówiła Ta kobieta było kłamstwem?

Maga skupia się głównie na Takashim i Naokim, może bardziej na tym drugim, na którego barkach leży ciężar dojścia do sedna tajemnicy. I mimo, iż wszystko kręci się wokół tej dwójki nie ma nawet najmniejszej sugestii tego, iż ich relacje wykraczają poza przyjaźń między kuzynami. Dużą rolę odgrywa też siostra Naokiego, Noriko. Muszę przyznać, że nawet ją polubiłam. A to naprawdę coś, bo ostatnio nie jestem w stanie znieść większości damskich postaci - chyba że mowa o romansach. Dość inteligentna, przejmująca się losem obu chłopaków, jednak nic nie robiąca na siłę. Woli zniknąć i dać im czas na rozmowę, wiedząc, że tamci są ze sobą bliżej i Naoki prędzej dojdzie do tego co gnębi drugiego nastolatka, zamiast chamsko wtrącać się i "wymuszać" wszystko łzami. Zrobi jednak wszystko by im pomóc, za co ma ode mnie wielki plus.

Czytając Przekleństwo co raz zadawałam sobie pytanie "Co by było gdyby". Szczególnie wtedy gdy Naoki zamiast wysłuchać obaw kuzyna i potraktować poważnie jego słów wyśmiał go i zaczął żartować. Gdyby tę noc, która wszystko zmieniło, spędziliby razem. Czy wszystko oddaliłoby się w czasie? Czy obaj padliby ofiarą klątwy w tej samej chwili? Może udałoby im się w pewien sposób jej umknąć? Dobrze, to ostatnie może i mało prawdopodobne, jeszcze wtedy nie przypuszczali nawet że wszystko może mieć aż takie konsekwencje. A gdyby kuzyni, widząc dość nieprzyjemną sytuację miedzy Takashim a jego matką wyjechali, tak, jak zrobiłaby to pewnie większość - nie chcąc wtrącać się w rodzinne sprawy? Co by było gdyby wydarzenie sprzed siedemnastu lat nie miało miejsca?

Nad tym można jednak głębiej się zastanowić po zakończeniu lektury, bo trudno skupiać się na gdybaniu, gdy razem z bohaterami powoli odkrywamy kolejne karty, skupiamy się na tajemnicy i przeszłości rodziny Sugata. Choć zaczyna się niewinnie to im idziemy dalej tym pytań jest coraz więcej i coraz trudniej odciągnąć się od lektury. Dlatego cieszę się, że z przeczytaniem pierwszego tomu poczekałam aż nie miałam w dłoniach i drugiego.

Może i nie jest to horror przez który nie będziemy spali nocami czy bali się wyjść w nocy do łazienki, jednak, jak dla mnie, zawiera wszystko to, co w tym gatunku cenię - tajemnicę, klimat, obawę o przyszłość bohaterów oraz to, że aż do końca nic nie jest tak naprawdę jasne.

Moim zdaniem jest to jedna z najlepszych pozycji na naszym rynku i aż szkoda, że nie cieszy się taką popularnością na jaką zasługuje. Mam nadzieję że to się jeszcze zmieni... Powinno, w końcu taki tytuł zasługuje na coś więcej!
Moja ocena: 10/10
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...