sobota, 20 grudnia 2014

9 - Kuroko's Basket #1

Tytuł: Kuroko's Basket
Japoński tytuł: Kuroko no Basket
Autor: Tadatoshi Fujimaki
Wydawnictwo: Shueisha
Wydawnictwo polskie: Waneko
Gatunek/tematyka: shounen, manga sportowa, akcja, humor
Liczba tomów: 30 (seria zakończona)

Po dostaniu się do drużyny koszykówki liceum Seirin, Taiga Kagami mógł spodziewać się wszystkiego... Ale nie był przygotowany na kogoś takiego jak Kuroko. Niepozorny chłopak nie zasługuje w jego oczach nawet na chwilę uwagi, lecz tak naprawdę w gimnazjum był on członkiem najsilniejszej, legendarnej wręcz, drużyny, zwanej "pokoleniem cudów"...

(opis z okładki mangi)

Przyznam, że do ostatniej chwili nie zamierzałam kupować tej mangi.  Mam dość nieprzyjemne doświadczenie z anime, które przerwałam gdzieś w połowie - przy odcinku plażowym, czy tam basenowym. Uwielbiam sportówki jednak, jak dla mnie, największym ich minusem jest to, że za każdym razem menadżerką - bądź trenerką, jak w tym przypadku - drużyny jest dziewczyna. A potem robi się z tego dla mnie haremówka. Tych za to już zupełnie nie mogę znieść. Tam nie jest niczym dziwnym to, że dziewczyna wchodzi do męskiej szatni, gdzie grupka chłopaków się przebiera - i nikt nie reaguje. Każe im się rozbierać, śliniąc się i rumieniąc widząc ich ciała (właśnie w tym momencie, chyba przy pierwszym odcinku, odpuściłam sobie Free). Z tego powodu już dawno nie obejrzałam - albo raczej nie skończyłam oglądać - żadnego anime sportowego. Wyjątkiem jest Prince of Tennis, które znam i kocham od dawna. I nic wskazującego na haremówkę tam nie zauważyłam.

W każdym razie do Kuroko nie zamierzałam wrócić właśnie przez anime. Nawet jeśli w ekranizacji zazwyczaj bywają jakieś różnice, czy choćby fillery, i tak mniej więcej chodzi o to samo. Informację o zlicencjonowaniu tego tytułu przez wydawnictwo Waneko przyjęłam z obojętnością - mimo iż był to hit Karnawału Nowości. W pełni wystarczyło mi to, że kupię dwie inne pozycje.

Czemu więc się jednak zdecydowałam na KnB? Sama nie wiem. Zrobiłam to praktycznie w ostatniej chwili, pod wpływem impulsu. Chyba po prostu z czystej ciekawości, w końcu to tylko jeden tom, a nie zaszkodzi dać drugiej szansy.

Tytułu przedstawiać raczej nie muszę. Nie wiem czy znany jest bardziej z niesamowitych zagrań, które z czasem ze sportem mają coraz mniej wspólnego, czy z graczy - jeden przystojniejszy od drugiego - łączonych ze sobą przez fanki, w najróżniejszy sposób. Fanowskich prac, zarówno yaoi, jak i shounen-ai, jest w internecie mnóstwo. Zniechęca to w dużej mierze męską część, która "żadnego gejostwa czytać nie chce". Słusznie? Nie sądzę. Kuroko skupia się głównie na koszykówce, żadnych romansów między graczami nie zauważyłam. Podobnie jak fanservice'u. Połączyć za to ze sobą dwóch przypadkowych facetów nie trudno, a gdy jest ich do dyspozycji jeszcze więcej... trudno więc je winić. Nie brak jednak akcji, jest dość dużo humoru, który stanie się dla mnie chyba największym plusem tej pozycji.

Pierwszy tomik jest wstępem do całej, dość długiej, bo mającej aż 30 tomów historii. Poznajemy tutaj Kagamiego, bardzo dobrze zapowiadającego się gracza, który przyjechał ze Stanów. Pierwszą rzeczą którą chce zrobić w nowej szkole to zapisać się do klubu koszykówki, z zamiarem zostania najlepszym graczem w kraju. Co takie trudne być nie powinno, bo przecież japońska koszykówka ma znacznie niższy poziom niż amerykańska - według niego. Może trwałby w tym przekonaniu trochę dłużej gdyby do drużyny oprócz niego nie trafił Kuroko, niegdyś będący szóstym członkiem drużyny zwanej Pokoleniem Cudów - niepokonanej, składającej się z najlepszych graczy, którzy po gimnazjum rozdzielili się i każdy trafił do innego liceum. Wbrew oczekiwaniom wszystkich, Kuroko okazuje się taki... nijaki. Nie tak wyobrażali sobie legendarnego gracza. Kagami również czuje się rozczarowany, myśląc, że reszta jest na podobnym poziomie. Przynajmniej do czasu gdy Kuroko nie odkrywa przed resztą drużyny swej umiejętności. Stwierdza że na razie Kagami nie jest w stanie dorównać jego byłym kolegom z drużyny, jednak zrobi wszystko, by pomóc mu w osiągnięciu celu. Szybko będą w stanie przetestować działanie swojej współpracy w praktyce, ponieważ trenerka umówiła ich na mecz towarzyski z innym liceum, do którego trafił kolejny członek Pokolenia Cudów - Kise.

Na plus są na pewno postacie, a przynajmniej większość z nich. Szkoda tylko że trochę pominięto resztę drużyny Seirin, jakby, z wyjątkiem Kagamiego i Kuroko nie byli dość ważnymi postaciami. Ale to dopiero pierwszy tom. Z czasem, może dowiemy się o nich czegoś więcej - w końcu to właśnie oni będą towarzyszyć naszym bohaterom na boisku przez następne 29 tomów. Oby nie tylko towarzyszyli, a pokazali, co potrafią!

Kuroko jest dość ciekawą osobą - jeśli już się go zauważy. Z jakiegoś powodu wszyscy go ignorują, choć nie robią tego celowo. Nie zwraca na siebie uwagi, co czasami irytuje jego znajomych - gdy pojawia się "znienacka" - nawet jeśli stoi tam już od x czasu - lub gdy znika, nie poinformowawszy o tym.

W gimnazjum był jednym z członków Pokolenia Cudów, choć nie każdy wiedział o istnieniu Szóstego Członka. Nawet reporterzy z gazety, robiąc artykuł o legendarnej drużynie, zapomnieli o nim wspomnieć. Umiejętność ta przydaje się za to na boisku, gdy znikąd pojawia się by przejąć piłkę, a następnie podać ją dla któregoś z kolegów ze swojej drużyny. Choć od dawna uwielbia koszykówkę wydaje się, że dopiero teraz, w liceum Seirin, poznał tę grę od nowa, gdy liczą się nie tylko indywidualne umiejętności - jak to było w gimnazjum - a gra zespołowa.

Wiążę z tą postacią duże nadzieje ponieważ polubiłam ją już w anime. I szkoda było mi się z nią rozstawać. Jestem ciekawa jak zostanie poprowadzona w dalszych tomach, oraz tego, jak się rozwinie - zarówno jeśli chodzi o umiejętności, jak i o samego Kuroko jako osobę.

Kagami jest jego przeciwieństwem. Żywy, utalentowany, trudno go nie zauważyć - w dużej mierze przez jego wzrost. Przed rozpoczęciem nauki w liceum Seirin uczył się i trenował w Stanach, tak więc trenerka drużyny od początku wiązała z nim wielkie nadzieje. Jest najprawdopodobniej najbardziej uzdolnioną osobą w drużynie, mimo że jest dopiero w pierwszej klasie.  Uważa że nie ma sobie równych, więc początkowo patrzy z góry na innych graczy... albo raczej samą grę. Słysząc o tajemniczym Pokoleniu Cudów w końcu ma nadzieję na godnych rywali.

Nie stroni od pojedynku z silniejszymi przeciwnikami, wręcz przeciwnie - uważa że dzięki temu jest lepsza zabawa, a nawet, jeśli przegra, to nic nie szkodzi. Można by sądzić że woli grać sam i w pojedynkę odnosić zwycięstwa, lecz praktycznie bez słowa sprzeciwu przystaje na propozycję Kuroko o współpracy na boisku. Co więcej - ta współpraca nawet świetnie im wychodzi.

Choć mogłoby się wydawać że nie jest zbyt miłą osobą, to jednak ciężko go nie lubić. Dość pozytywna postać, która wnosi dość dużo humoru, nawet, jeśli to nie jest jego zamiar.

No i jest jeszcze Kise, kolejny członek Pokolenia Cudów, as drużyny będącej pierwszym przeciwnikiem Kuroko i Kagamiego. W koszykówkę gra zaledwie od dwóch lat, jednak ma do tej gry wrodzony talent, przez co nawet z tak małym doświadczeniem jest bardzo groźnym przeciwnikiem. Posiada umiejętność kopiowania ruchów innych i to z dużo większą siłą.

Uwielbiany przez dziewczyny, które cały czas tłumnie go otaczają. Gdy gra większość widowni zajmują właśnie jego fanki. Dość często się wygłupia, poważny jest chyba tylko podczas meczu. Ma słabość do Kuroko którego chce przekonać do dołączenia do jego drużyny - trochę za późno, ponieważ ten obiecał już pomoc w osiągnięciu szczytu dla Kagamiego.

Wiele więcej powiedzieć o nim nie można, ponieważ w pierwszym tomie pojawia się dość krótko - wszystko skupia się bardziej na dwójce pierwszaków ze szkoły Seirin, choć Kise i tak odegra dużą rolę w przyszłości. Może już w drugim tomie dowiemy się o nim czegoś więcej.

Z bardziej istotnych postaci można jeszcze wymienić Riko Aidę, uczennicę drugiej klasy, będącą również trenerem drużyny koszykówki. Wszystkiego co umie nauczyła się od swego ojca - zawodowego trenera. To właśnie ona jest osobą przez którą porzuciłam anime i omal nie zrezygnowałam z tego tytułu, tak więc trudno w moim przypadku o obiektywność. Jest jak na razie jedyną postacią której nie darzę pozytywnymi uczuciami.

Na pewno wielkim plusem tej pozycji jest humor. Nie tylko w samej historii, ale i w dodatkach - kilku kadrach umieszczonych po każdym rozdziale, czy też na samym końcu tomu. Świetne są również momenty z nagłym pojawianiem się i znikaniem Kuroko, a nawet szukaniem go, gdy ten stoi tuż obok. Nawet jeśli nie szuka się mangi sportowej, a tylko czegoś lekkiego, wesołego, pozytywnego, jest to idealna rozrywka. Przynajmniej z tego co można sądzić po tym pierwszym tomie.

Miejscami może trochę przeszkadzać kreska, a szczególnie oczy - które praktycznie przy każdym zbliżeniu twarzy wyglądają tak, jakby postać miała zeza. Nie wiem jak to wygląda potem, może się zmieni, da się jednak do tego przyzwyczaić, albo raczej ignorować - szczególnie gdy więcej się dzieje i wszystko skupia się na samej akcji.

W tomiku można zauważyć kilka krzaczków, chyba jedna strona jest źle przycięta, zaś na innej nie zmieścił się kadr. Więcej minusów nie zauważyłam, co najwyżej plusy.

Jednym z nich jest na pewno tłumaczenie. Wiem, że na początku wielu osobom nie podobał się brak spolszczenia "Kurokocchiego". Sama nie stałam za żadną ze stron, nie wiem też, jak mogłaby wyglądać inna wersja imienia głównego bohatera, jednak ostateczny efekt i tak mi się podobał. Podobnie jak pozostawienie niektórych nazw zagrywek po angielsku, z przypisami.

Ciężko gdybać, bowiem nie wiadomo jak wszystko wyglądałoby w innej, spolszczonej wersji. Ważne, że teraz jest dobrze. Przynajmniej dla mnie, bo słyszałam o osobach które przez samo pozostawienie "Kurokocchiego" postanowiły zrezygnować z tego tytułu.

Pozytywnie ocenić mogę również okładkę - szczególnie papier z jakiego jest wykonana, mam nadzieję że reszta tomów również będzie takich "giętkich", prawie że "kieszonkowych". Oraz opis tomiku zamieszczony z tyłu, choć gdyby nie on, byłoby tam trochę pusto.

Na samym początku wspomniałam iż wraz z wydaniem Waneko, postanowiłam dać Kuroko drugą szansę. Została ona wykorzystana? Jak najbardziej, przynajmniej ten pierwszy tomik. Czy dam szansę następnym tomom? Prawdopodobnie tak, a już na pewno drugiemu. Żałuję tylko że swoją przygodę z KnB rozpoczęłam właśnie od anime, ponieważ teraz podeszłabym do tego bardziej przychylnie. Manga zapowiada się jednak o wiele lepiej niż jej ekranizacja, mam wiec nadzieję iż tak będzie dalej, a może i dotrwam aż do końca.

Polecam ją jednak wszystkim, którym spodobało się anime. Tym, którym - tak jak mi - coś nie odpowiadało, również. Ciężko ocenić po samym wprowadzeniu do historii, ale całość zapowiada się na pewno lepiej. Jest to też pozycja warta poznania dla tych, którzy chcą w końcu przeczytać po polsku jakąś mangę sportową. Może, widząc dość duże zainteresowanie, doczekamy się i innych tytułów. Jest to bowiem, pewnego rodzaju eksperyment wydawnictwa - tak długa manga sportowa. Osoby szukające wesołej, humorystycznej mangi również znajdą coś dla siebie. Przystojni koszykarze na pewno spodobają się czytelniczkom, zaś dużo akcji - i sportu - czytelnikom. Yaoistki również znajdą coś dla siebie, bowiem możliwości parowania bohaterów są praktycznie nieograniczone. Innych to jednak zniechęcać nie powinno, ponieważ  tej mandze nie znajdziemy podobnych wątków.

Przed nami jeszcze 29 tomów, wszystko przed nami, ale warto dać szansę Kuroko. Ja również dałam i, jak na razie, nie żałuję.
Moja ocena: 8/10

2 komentarze:

  1. A czytałaś "Eyeshield 21" jeśli tak to co o niej myślisz? Osobiście to moja ulubiona manga sportowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie czytałam, choć anime mam w planach. Z mang ostatnio czytam głównie to, co zostało wydane w Polsce - mam chyba 167 tomów, w tym duża część jeszcze nietknięta, do innych lubię wracać... Nieprędko wrócę więc do skanlacji, a tym bardziej tak długich serii. ; ) Zresztą jedyną dłuższą serią do tej pory był Prince of Tennis. ; )

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...