sobota, 6 grudnia 2014

5 - Śmiech w chmurach #2

Tytuł: Śmiech w chmurach
Japoński tytuł: Donten ni Warau
Autor: KarakaraKemui
Wydawnictwo: Mag Garden
Wydawnictwo polskie: Waneko
Gatunek/tematyka: akcja, historia, shoujo/shonen, siły nadprzyrodzone, dramat
Liczba tomów: 6 (seria zakończona)

Epoka Meiji, czas niebywałych zmian. W celu oświecenia kulturowego wprowadzono dekret zakazujący noszenia mieczy. Zawsze radosny najstarszy syn, jego poważny brat oraz wpatrzony w najstarszego brata trzeci z rodzeństwa zostają uwikłani w zamieszanie spowodowane Orochim. Na scenę wkracza lider nowego rządu, pretensjonalny Tomomi Iwakura, którego samowolne działania coraz bardziej przybliżają nieuniknione.
(opis z okładki mangi)

~Mogą pojawić się spoilery do poprzedniego tomu!~

Jeszcze kilka miesięcy temu, gdy wydawnictwo Waneko ogłosiło że wyda Śmiech w chmurach, zastanawiałam się, czy warto kupować. Nawet nie wiedziałabym co tracę gdybym się nie zdecydowała, albo postanowiła zostawić ten tytuł na później - czyli jak nie będzie nic innego, a będzie brakować mi do darmowego zamówienia. Już przy pierwszym tomie nie żałowałam swojej decyzji. Co ja mówię - wciągnęłam się, i to jak! Teraz jestem po lekturze drugiego i wiem, że to jeden z tych tytułów których u mnie na półce nie może zabraknąć. I, mam nadzieję, u wielu innych osób również.

Po świetnym wstępie, za który można uznać tom pierwszy, myślałam, że przyjdzie pora na równie dobrą historię. Wiadomo już było czego mniej więcej się spodziewać - ciemne niebo zwiastowało rychłe pojawienie się Orochiego, potwora, który wybrał kolejną osobę na swoje naczynie. Tu miała wkroczyć trójka braci Kumou, na barkach których leżało pokonanie go. Oczywiście nie wszystko miało pójść gładko, w końcu do dyspozycji autorka miała pięć tomów. Rozpoczętych zostało jeszcze kilka wątków w których leżał dość duży potencjał - wszystko zależało od tego jak to zostanie rozegrane. W każdym razie mogło wyjść z tego coś naprawdę niesamowitego. Nie wiem, czy to odpowiednie słowo, ale mam wrażenie, że właśnie tak może być. A Śmiech w chmurach ma naprawdę wielką szansę by trafić do grona moich ulubionych mang. Na ostateczną ocenę całości trzeba niestety jeszcze trochę poczekać... jakieś osiem miesięcy. Niestety.

Nie było tutaj prawie nic z tego, czego się spodziewałam. Tom drugi jest zarówno dalszą częścią wprowadzenia jak i początkiem rozwinięcia. Na prawie żadne z pytań nękających mnie po przeczytaniu jedynki nie dostałam odpowiedzi, wręcz przeciwnie - niewiadomych pojawiło się jeszcze więcej. A nawet jeśli rąbek tajemnicy został w kilku miejscach uchylony, to i tak było to za mało, bo powstawały kolejne pytania. Jedyną rzeczą której możemy być pewni jest to, czego się obawiałam i przez co jeszcze bardziej nie mogę doczekać się kolejnego tomu.


Tutaj jednak nie powinnam skupiać się na tym co będzie, ale na tym, co dumnie postawiłam na półce - czyli drugim tomie Śmiechu w chmurach. Jak wspomniałam, dla mnie jest dalszą częścią wprowadzenia. Dalej poznajemy bohaterów - lepiej tych, których już poznaliśmy, oraz nowych. Duża część mangi skupia się na Tence, najstarszym bracie oraz głowie rodziny Kumou. Lubiłam go już od początku, teraz jednak jeszcze bardziej zaplusował. Widzimy jak troszczy się o braci, jak za wszelką cenę chce, by tamci mieli jak najbardziej spokojne dzieciństwo. Sam bierze na siebie ciężar spoczywającym na rodzie Kumou. Swoje prawdziwe ja skrywa za maską humoru oraz czasami głupawego zachowania. Czy jednak wyjdzie mu to na dobre? Choć tak naprawdę myśli tylko o swoich najbliższych, sekrety może przypłacić ich utratą. Mowa tu o Soramaru, który uważa że starszy brat go lekceważy i chce zrobić wszystko, by w końcu go prześcignąć. Wie, że Tenka nie mówi mu o wielu rzeczach, doskonale rozumie też to, że jest od niego słabszy. Szanuje go i właśnie dlatego chce być w stanie stanąć z nim ramię w ramię, walcząc z kolejnymi "złymi typkami". Trochę z boku tego wszystkiego jest Chuutarou, kochający ich obu, wpatrzony w najstarszego brata jak w bóstwo. Dość naiwny, łatwo dający się nabrać jeśli tylko uwierzy że jego bracia będą zadowoleni.

Po kilku kadrach w pierwszym tomie teraz mamy okładkę z Shirasu, opiekunem świątyni, co pozwoliło nam wierzyć, że odegra tutaj dość istotną rolę. Za wiele się nie pomylimy, bowiem w końcu poznajemy go trochę lepiej. Dziesięć lat wcześniej Tenka pojawił się z nim, całym we krwi, z okropnymi ranami. Ocalały z klanu morderców, teraz pomagający braciom Kumou. Można go uznać za przyjaciela rodziny. W pewnym sensie podobny jest do Tenki. Dorównuje mu swoją siłą fizyczną oraz umiejętnościami walki, przynajmniej z tego, co na razie wiemy. Soramaru wydaje się zazdrościć mu tego że starszy brat zamiast polegać na nim, woli, by u jego boku stanął właśnie Shirasu. Ma przed resztą swoje tajemnice, które, mam nadzieję, jeszcze poznamy. Tak jak najstarszy Kumou stara się utrzymać młodsze rodzeństwo w pewnej nieświadomości, tak i Shirasu chce chronić całą ich trójkę za wszelką cenę - przed zdradą oraz tym, co może dla nich zgotować życie. Akurat tu głównie mowa o Tence którym, tak naprawdę, nie ma kto się opiekować. Mam wrażenie że odegra jeszcze dość znaczącą rolę. Tylko pytanie - pozytywną, czy negatywną? Czy to, kim jest jego brat, również będzie miało wpływ na jego postępowanie?

Oprócz nich ponownie pojawia się Botan, znana nam z dodatkowej historii umieszczonej w pierwszym tomie. Tym razem widzimy ją w trochę innym świetle. Nie tylko jest przedszkolanką, Chuutarou bardzo się do niej przywiązał, ale jej stosunek do Orochiego i jego naczynia się zmienił. Jej słowa wskazują na to że być może posiada wspomnienia swoich poprzednich wcieleń, jeśli mogę to tak nazwać, nie wiadomo jednak, czy to prawda. Teraz jej celem nie jest zabicie naczynia, z pewnych powodów nie służy też rodzinie Abe. Ma to związek z tym, co wydarzyło się sześćset lat wcześniej? A może ze specjalnym oddziałem Yamainu? Albo to tylko pozory, nawet, jeśli nie wydaje się być taką osobą.

Mówiąc o Yamainu trzeba wspomnieć o grupce nowych postaci, która najprawdopodobniej będzie pojawiać się dość często. Szczególnie Sousei Abe, który wydaje się być liderem oddziału, służąc bezpośrednio pod ministrem prawej strony, Tomomim Iwakurze. Iwakura wprowadzi pewnie dość dużo zamieszania, nie wiadomo jednak, czy w dobre, czy w złej wierze. Z tego co do tej pory wiemy celem zarówno jego jak i całego Yamainu jest pozbycie się Orochiego i jego naczynia. Do grupy należała niegdyś jedna z dość znanych nam postaci, teraz, bardzo możliwe, że w ich szeregach pojawi się kolejna. Czym to jednak skutkować będzie w dalszej części mangi? Dowiemy się tego dopiero w następnych tomach.

W Śmiechu nie brak akcji, a zapowiada się na to, że będzie jej jeszcze więcej. Nie brak również tajemnic, których rozwiązanie, mam nadzieję, znajdziemy już niedługo. Szczerze mówiąc ten tytuł to jeden z najlepszych przykładów na to, że lepiej poczekać na całość, bo trudno doczekać się następnego tomu. Tylko nie wiem, czy wtedy równie mocno by się go doceniło - oczekiwanie, gdybanie, zastanawianie się nad tym, co i jak.

Chwilami zastanawiam się czemu na stronie wydawnictwa, wśród gatunków, nie ma "komedii". Nie to, że jest to tytuł w pełni komediowy, ale miejscami pojawiają się momenty, gdzie dosłownie trudno się nie zaśmiać. Najczęściej z powodu Tenki. Albo tylko tylko mnie to śmieszy, jak choćby fragment z kupą, który był wręcz głupi, inaczej nie da się tego nazwać, ale i tak nie udało mi się utrzymać powagi.

W poprzednim tomie zachwycałam się okładką i tutaj również muszę to zrobić. Shirasu prezentuje się wręcz świetnie, w tych różnych odcieniach fioletu, z fioletowymi oczami, białymi włosami, turkusowym orłem, złotym napisem... Tę serię zbierać można choćby dla obwolut. Pod nią również kryją się dwa króciutkie, humorystyczne komiksy oraz plan domu braci Kumou, również przedstawiony w dość zabawny sposób.

Z tyłu mamy opis tomiku, co jest dla mnie dużym plusem w mangach. Tylko aż wzięłam do porównania pierwszy tom, upewnić się, czy tylko mi się wydaje, czy rzeczywiście jest on trochę mniej czytelny. I rzeczywiście, czarne litery mogłyby być trochę grubsze. Jeśli o tym mowa, porównałam też przypiski od tłumacza, które wydawały mi się o wiele mniejsze. By odczytać trzeba było aż przybliżyć tomik i się przypatrzyć, szczególnie na stronie 86. To tyle jeśli chodzi o moje "ale". Są za to wyczyszczone onomatopeje, odpowiednie marginesy wewnętrzne i brak czegokolwiek jeszcze do czego można się przyczepić.

Po pierwszym tomie miałam wysokie oczekiwania jeśli chodzi o ten tytuł. Druga część Śmiechu spełnia je, zarówno treścią, jak i wydaniem. Mam nadzieję że ten tytuł zainteresuje jak największą liczbę czytelników, bowiem moim zdaniem naprawdę jest tego warty. Nie jest też przeznaczony tylko dla dla damskiej części, jak można by sądzić po dużej ilości przystojnych męskich bohaterów. Od siebie mogę powiedzieć iż jest to tytuł na który nie mogłam czekać do grudniowych zamówień, a specjalnie złożyłam jedno wcześniej, tuż po premierze. Całe szczęście że aktualnie wychodzi anime, choć ja postanowiłam sobie, że z jego obejrzeniem poczekam aż nie przeczytam wszystkich sześciu tomów. W końcu pierwowzór jest zawsze najlepszy, a dla tego tytułu... warto czekać. I warto z nim wszystko przeżywać "pierwszy raz".
Moja ocena: 10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...